Lampa to część systemu
Czasy, kiedy do dowolnego aparatu podłączaliśmy dowolną lampę dawno minęły. Dziś flesz jest integralną częścią systemu fotograficznego oferowanego przez danego producenta, i to częścią mocno uzależnioną od pozostałych elementów, a więc korpusów i obiektywów.
Kluczowym elementem systemu oświetlenia błyskowego każdego producenta jest system pomiaru ekspozycji. Jest on ulokowany w korpusie aparatu i odpowiada za dobranie parametrów ekspozycji i siły błysku oraz przekazanie tych informacji do lampy. U każdego z producentów system ten funkcjonuje nieco inaczej (nie będziemy tu wnikać który lepiej, a który gorzej), jednak co bardzo istotne – nie są one ze sobą zgodne. Oznacza to, lampa produkcji Nikona nie będzie pracowała w trybie TTL z korpusem Canona – i na odwrót. Zatem lampom dostępnym dla danego systemu fotograficznego warto przyjrzeć się już na etapie wyboru aparatu – później odwrotu nie będzie.
Czy zatem lampa Nikona będzie dla posiadacza korpusu innego producenta zupełnie bezużyteczna? Niekoniecznie. Jeśli ma sprawną własną automatykę błysku, możemy z niej skorzystać, i efekty mogą nas mile zaskoczyć. Jednak korzystanie z niej będzie mało komfortowe, gdyż w razie zmiany wartości przysłony odpowiednie zmiany będziemy musieli wprowadzać ręcznie z panelu kontrolnego lampy, gdyż ta nie "dogada" się z korpusem.
|
Systemowy mezalians: taka kombinacja lampy i aparatu będzie działać, chociaż stracimy dużą część funkcjonalności flesza. |
Niestety, kupując lampę błyskową do aparatu cyfrowego (zwłaszcza lustrzanki) nie wystarczy zadbać, by były tego samego producenta. Gdy opracowano pierwsze lustrzanki cyfrowe okazało się, że stosowane dotychczas systemy pomiaru światła błyskowego zupełnie się nie sprawdzają. Opracowano zatem nowe metody pomiaru. Miały one jednak zasadniczą wadę: nie współpracowały one ze starszymi lampami, zmuszając użytkowników do wymiany lamp na nowe. Najbardziej chyba znanym przykładem jest tu historia systemu błyskowego Nikona. Wprowadzeniu pierwszych cyberluster (D1 i D100) towarzyszył system d-TTL, niezgodny oczywiście ze starszymi fleszami, zatem użytkownikom tych korpusów zaoferowano zmodyfikowane lampy SB-50DX oraz SB-80DX. Jakaż musiała być ich wściekłość, gdy wraz z D70 pojawił się nowy system iTTL, z którym owe lampy zgodne nie były…
|
Chociaż nieprodukowana już lampa SB-50DX przeznaczona byłą dla aparatów cyfrowych, nie współpracuje poprawnie z nowymi lustrzankami. Świetnie za to sprawdzi się z kompaktowymi Coolpixami. |
Dlatego też kupując lampę błyskową upewnijmy się, że współpracuje ona z naszym konkretnie modelem aparatu. Sama deklaracja na pudełku "for Canon" lub "for Minolta" tu nie wystarczy. Dotyczy to zwłaszcza lamp starszych lub produkowanych przez niezależnych producentów.
Z kabelkiem, bez kabelka
Uzyskanie ciekawych efektów wizualnych często wymaga skorzystania z kilku lamp błyskowych – konieczne wówczas jest ich równoczesne wyzwolenie. Bardziej zaawansowane flesze wyposażone są w tym celu w fotocelę reagującą na błysk innej lampy. Jednak przy korzystaniu z aparatów cyfrowych zwykle uruchamiają one lampę zbyt wcześnie, wyzwalane przedbłyskami pomiarowymi lampy podłączonej do aparatu. Taki sposób wyzwalania lamp ma też inną wadę – siłę błysku dla każdej z nich należy ustawić oddzielnie.
Z powyższych powodów producenci lamp opracowali systemy przewodowego wyzwalania zdalnych fleszy. W najprostszym wydaniu jest to kabelek typu PC – identyczny, jakim kiedyś podłączało się lampy błyskowe do aparatu (i w dalszym ciągu podłącza się flesze studyjne). Jednak producenci aparatów oferują również rozwiązania bardziej zaawansowane: przewodowe systemy wyzwalania przenoszące pełne sterowanie TTL. Pozwalają one na pełne wykorzystanie automatyki naświetlania. Jednak pod względem elektrycznym i mechanicznym przystosowane są one do współpracy z lampami konkretnego producenta. Warto zatem zwrócić uwagę, jakie możliwości pod tym względem oferuje nasz system.
|
Przewód połączeniowy TTL pozwala odsunąć lampę od aparatu przy zachowaniu jej pełnej funkcjonalności. |
Korzystanie z kabli połączeniowych może być jednak niewygodne. Z tego też względu opracowano systemy bezprzewodowego wyzwalania lamp błyskowych, jednak znacznie bardziej zaawansowane od zwykłej fotoceli. Do sterowania pracą lamp zdalnych wykorzystywane są przedbłyski emitowane przez lampę podłączoną do aparatu. Dzięki ich odpowiedniej modulacji przenoszą one informacje pomiaru TTL, tak jakby zdalne lampy podłączone były przewodem TTL. Jeśli chcemy skorzystać z tej możliwości upewnijmy się, że jedna z posiadanych przez nas lamp może pracować w trybie sterownika (Master) takiego systemu oświetleniowego. Jest to istotne, gdyż tańsze, prostsze lampy jak SB-600 Nikona czy EX-430 Canona mogą pracować tylko w trybie zdalnym (Slave).
Ciekawe rozwinięcie idei systemu bezprzewodowego zaproponował Nikon. Otóż lampa błyskowa wbudowana w lustrzanki D70 i D80 może zostać wykorzystana jako sterownik, w D200 i D300 wbudowany flesz może być zarówno sterownikiem, jak i źródłem światła. Ostatnio podobne rozwiązanie zaproponował również Olympus w półprofesjonalnym korpusie E-3.
Wybieramy lampę
Jak widać, kwestii na które należy zwrócić uwagę przy wyborze lampy jest wiele. Od tych najważniejszych zależeć będzie, czy będzie poprawnie współpracować z naszym aparatem. Pod tym względem aparaty kompaktowe są mniej kapryśne – zwykle wystarczy kupić model współpracujący z aparatami danego producenta. Dużo ostrożniejszym należy być kupując lampę, zwłaszcza starszy model, do lustrzanki cyfrowej. Tu należy się upewnić, czy nasz aparat znajduje się na liście modeli współpracujących. W przeciwnym wypadku pozostanie nam liczyć na wbudowaną automatykę lampy, gdyż pomiar TTL nie będzie funkcjonował.
Dobrze trzeba się zastanowić nad funkcjonalnością wybranej lampy. Warto zainwestować w model z głowicą o dużym stopniu swobody i wbudowanym rozpraszaczu szerokokątnym. Czy jednak na pewno będziemy korzystać z błysku stroboskopowego i sterowania innymi lampami? Te funkcje są zwykle zarezerwowane dla najbardziej rozbudowanych modeli, i sporo się za nie płaci. Jeśli zamierzamy lampę wykorzystywać okazyjnie, nie będziemy potrzebować szybkiego czasu ładowania. Jeśli jednak chcemy uwiecznić ślub znajomych, zastanówmy się – zdjęć straconych w oczekiwaniu na zapalenie się lampki "ready" nie uda już się powtórzyć.
Zobacz także:Wiem, co kupuję: karty pamięciWiem, co kupuję: statywWiem, co kupuję: akumulatory i baterieWiem, co kupuję: stabilizacja obrazuWiem, co kupuję: wyświetlacz LCD