Poradnik kupującego ABC fotografii – kompozycja
Strona główna  >  Sprzęt  >  Testy praktyczne  >  TEST: Canon EOS 40D – krok w stronę ideału


Jeśli chcesz być na bieżąco z tym,
co dzieje się w świecie fotografii oraz otrzymywać informacje o nowych artykułach publikowanych w naszym serwisie, zapisz się do FOTOlettera.


Zapisz Wypisz

Porównywarka Porównywarka kompaktów Porównywarka kompaktów Porównywarka lustrzanek Porównywarka obiektywów
Czy wiesz, że ...
Pierwszy aparat wykonujący zdjęcia barwne dzięki separacji światła na składowe RGB powstał już w 1904 roku?
Polecamy

Patagonia 2012

FotoGeA.com O fotografowaniu i podróşach

Akademia Fotoreportażu

FotoIndex

Chronoskron

Foto moon pl
 
Kurs Fotografii Warszawa

TEST: Canon EOS 40D – krok w stronę ideału
Autor: Marcin Pawlak, Jarosław Zachwieja



Irytujące ograniczenia, przydatne uzupełnienia…
Niestety, choć pod względem funkcjonalnym Canon EOS 40D został znacznie rozbudowany, to pozostało w nim kilka elementów, które od kilku lat bardzo drażnią użytkowników kolejnych korpusów z tej serii. Najgorsze jest to, że niemal wszystkie one wydają się być efektem niedbalstwa projektantów i/lub narzuconych przez producenta ograniczeń mających na celu utrzymanie wyższej sprzedaży modeli bardziej zaawansowanych.
 
Na czele tej listy stoi zakres dopuszczalnej korekty ekspozycji w trybach preselekcji czasu i ekspozycji, która wynosi zaledwie od -2 do +2 EV. Tymczasem w korpusach Nikona (nawet najbardziej amatorskich, takich jak D40) dopuszczalny zakres to od -5 do +5 EV, natomiast typowany na konkurenta dla EOS-a 40D aparat Sony A700 umożliwia korygowanie ekspozycji od -3 do +3 EV.
 
Podobnie ma się sprawa z dostępnymi czułościami ISO. Od czasu modelu EOS 10D maksymalną wartością tego parametru jest 1600 ISO podbijane w trybie H do odpowiednika 3200 ISO. O ile jednak pięć lat temu robiło to wrażenie, o tyle dzisiaj standardem w tej klasie urządzeń stało 3200 ISO podbijane do 6400 ISO. Argument o przewadze konstrukcji Canona z uwagi na niski poziom szumów traci powoli uzasadnienie, ponieważ produkty konkurencji nie odstają już zbytnio pod tym względem.
 
Równie starym problemem jest ukrycie przez producenta aparatu pewnych kluczowych funkcji w zakamarkach menu. Należą do nich m.in. bracketing ekspozycji i balansu bieli oraz wstępne podnoszenie lustra. Kłopotliwy pozostaje również nadal mechanizm pomiaru balansu bieli w oparciu o neutralnie szary wzorzec. Gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać, że w modelu 40D wprowadzono kilka innych, również brakujących wcześniej funkcji, takich jak dwusekundowy samowyzwalacz (będący uzupełnieniem dotychczasowego, dziesięciosekundowego).Wielu użytkowników ucieszy z pewnością możliwość ustalania czułości, z jaką pracuje matryca, z dokładnością do 1/3 EV.

Jedną z nowych funkcji użytkownika jast możlwość ustalania czułości matrycy z dokładnością do 1/3 EV.

Niezrozumiały jest dla nas też sposób, w jaki rozwiązano w EOS-ie 40D (i wcześniejszych modelach) kwestię programów tematycznych. Osoba, która z nich skorzysta musi się bowiem liczyć z tym, że pozbawiona zostanie jakiegokolwiek wpływu na wygląd zdjęcie, a nawet sposób jego zapisu (w trybie "zielonym", oraz w programach tematycznych niemożliwe jest bowiem włączenie zapisu zdjęć w formacie RAW). Pod tym względem wzorem mogą być choćby aparaty Sony z serii Alfa, w których tryby te są w rzeczywistości szablonami ustawień, które (niemal wszystkie) można modyfikować, a które po przełączeniu trybu lub wyłączeniu aparatu wracają do pierwotnego stanu.
 
Wszystkie te wady nie byłyby tak dokuczliwe, gdybyśmy mieli do czynienia z modelem w typowo amatorskim. Wówczas wiele z opisanych poczynionych przez producenta zabiegów byłoby naturalne i usprawiedliwione. Canon EOS 40D jest jednak zaawansowaną lustrzanką cyfrową dla wymagających odbiorców, i w świadomości wielu miłośników sprzętu fotograficznego ma konkurować z takimi modelami, jak Pentax K20D, Sony A700, czy Nikon D300. Wiele z opisanych tu ograniczeń nie powinno mieć miejsca w aparacie tej klasy.

… i poważne wady
Canon EOS 40D nie jest jak widać urządzeniem pozbawionym wad. Większość z nich to drobne niedogodności, które wymieniliśmy wcześniej. Są jednak w tym aparacie co najmniej dwa elementy, które rozwiązano fatalnie, i które w obecnym kształcie nie powinny mieć prawa bytu.
 
"Czterdziestka", jest pierwszym z amatorskich Canonów, w których podczas fotografowania w tzw. trybach kreatywnych (Tv, Av, P oraz M) można ustawić automatyczną regulację czułości ISO. Funkcja ta od dawna jest obecna w konstrukcjach takich producentów jak Nikon czy Pentax, gdzie jest uznawana za bardzo przydatną. Użytkownik z reguły może w niej ustawić próg, powyżej którego czułość matrycy będzie przez aparat zwiększana (np. w trybie preselekcji przysłony będzie to moment, w którym czas otwarcia migawki wydłuży się powyżej pewnej wartości, np. 1/60 sekundy) oraz najwyższą dopuszczalną wartość czułości ISO, a często także inne parametry.
 
W przypadku Auto ISO w Canonie EOS 40D są to niestety tylko pobożne życzenia, bowiem działanie tej funkcji jest od użytkownika całkowicie niezależne. Mechanizmy te zależą tylko i wyłącznie od aktualnie ustawionego trybu fotografowania, zakres dopuszczalnych czułości matrycy jest znikomy (najczęściej 200-800 ISO lub 400-800 ISO) lub też nie ma go wcale (np. w trybie M ustawienie trybu Auto ISO wiąże się z przestawieniem czułości matrycy na wartość bazową 400 ISO). Wszystko to sprawia, że ta bardzo przydatna i przez wielu pożądana funkcja jest w przypadku lustrzanki Canon EOS 40D kompletnie bezużyteczna.
 
Drugą dużą wadą, jaką dostrzegliśmy w testowanej konstrukcji jest sposób włączania funkcji Live View. Odbywa się to bowiem przez naciśnięcie przycisku Set – jedynego, w pełni programowalnego przycisku na korpusie tego aparatu – pod warunkiem, że tryb Live View uaktywniony jest w menu. Tracimy w ten sposób bezpośredni dostęp do opcji, która pod ten przycisk jest przypisana (np. wyboru formatu zapisu zdjęć). Ponadto zmiana trybu pracy aparatu na inny (np. z preselekcji czasu na preselekcji przysłony) powoduje automatyczne wyłączenie się Live View. Ponieważ przycisk Set jest również jednym z tych, które wykorzystywać można do potwierdzania wyboru opcji w menu (i to w dodatku jednym z wygodniejszych do tego celu), łatwo można wyobrazić sobie ogrom bałaganu, z jakim mamy tu do czynienia.

Przycisk SET, jedyny uniwersalny przycisk w 40D, został ''zużyty'' na aktywowanie funkcji Live View.

Tymczasem problem ten można było rozwiązać wręcz w banalny sposób. Na korpusie aparatu znajduje się bowiem przycisk, który w podczas fotografowania pozostaje kompletnie bezużyteczny. Przycisk ten znajduje się w idealnym miejscu, a ponadto wyróżnia się stylowym podświetleniem. Mowa oczywiście o Direct Print – przycisku sterującym funkcją druku bezpośredniego, czyli chyba najrzadziej używaną funkcją spośród dostępnych w lustrzankach firmy Canon. Abstrahując już od sensowności promowania narzędzia, które przez kolejne pokolenia użytkowników lustrzanek Canona jest omijane szerokim łukiem, przycisk ten (podczas fotografowania z definicji nieaktywny) doskonale nadawałby się do uruchamiania trybu Live View. Niestety, nic z tego.

Aparat nie dla zupełnie zielonych
Canon EOS 40D jest zaawansowaną konstrukcją, w której nie wszystkie funkcje i udogodnienia widoczne są na pierwszy rzut oka. Nabywca tego modelu w pierwszej kolejności powinien przyjrzeć się uważnie ustawieniom funkcji użytkownika (Custom Function) i dopasować je do własnych potrzeb. Tak się bowiem składa, że fabryczne ustawienia zostały niezbyt szczęśliwie dobrane i utrudniają lub wręcz uniemożliwiają dostęp do wielu użytecznych funkcji – jak na przykład możliwość korzystania z autofokusa w trybie Live View.
 
Najbardziej jaskrawym przykładem tego problemu jest wybór aktywnego pola AF. W aparacie na ustawieniach domyślnych odbywa się on przez naciśnięcie po kolei dwóch lub trzech przycisków. Z kolei po przestawieniu funkcji użytkownika numer 3 z grupy "Autofokus/Migawka" (C.Fn III-3) na pozycję 0 umożliwia wykonanie tej czynności za pomocą pojedynczego wychylenia dżojstika.
Powrót do listy artykułów
Konkurs  Konkurs
Nocą wszystko wygląda inaczej

Pod osłoną nocy świat wygląda inaczej. Przenikają go miejskie światła, iluminacje budynków i głębia czerni. Fotografowanie przy słabym oświetleniu nie należy do najłatwiejszych, ale może przynieść fantastyczne, oryginalne efekty i wiele radości. Zabierzcie aparaty na nocną wyprawę i pokażcie, co uda Wam się uchwycić!
Nocą wszystko wygląda inaczej
 
Ostatnio dodane zdjęcie:
[30.11.2018]
Autor:
Ilona Idzikowska
 
Dodaj swoje zdjęcie
Przejdź do galerii
Poprzednie konkursy
Nagrody w konkursie

 


AKTUALNOŚCI | SPRZĘT | EDYCJA OBRAZU | TEORIA | PRAKTYKA | SZTUKA
Mapa serwisu mapa serwisu Reklama reklama Kontakt kontakt
Czas generacji: 2.733s.