Nowa matryca, procesor i dwa tryby RAW
W Canonie EOS 40D – jak w każdym aparacie cyfrowym – największą uwagę zwraca przetwornik obrazu. Jest to konstrukcja typu CMOS o wymiarach 22,2 x 14,8 mm (rozmiar APS-C o współczynniku wydłużenia ogniskowej 1,6x), czyli standard w lustrzankach amatorskich Canona. Odznacza się ona rozdzielczością 10 megapikseli, co też nie jest wartością niezwykłą, jednak w stosunku do ośmiomegapikselowego Canona EOS 30D stanowi krok naprzód. Jest to zarazem krok o oczywistym uzasadnieniu marketingowym – niezależnie od rzeczywistych potrzeb użytkowników, konkurencja (pomijając nie najnowszego Nikona D80) oferuje w tej klasie aparaty wyposażone w przetworniki 12- bądź 14-megapikselowe.
Podobnym
novum w tej klasie modeli lustrzanek Canona jest wprowadzenie wprowadzonego wcześniej EOS-ach 400D oraz 1D Mark III układu czyszczącego matrycę. Na ile byliśmy w stanie to ocenić, sprawdza się od dobrze, choć zapewne nie tak rewelacyjnie jak ultradźwiękowy system stosowany w lustrzankach Olympusa. Tak czy owak podczas fotografowania w terenie nie udało nam się zabrudzić powierzchni matrycy pomimo częstego zmieniania obiektywów
|
Automatyczne oczyszczanie matrycy odbywa się dzięki wprawianiu w ruch filtra dolnoprzepustowego. |
Oprócz tego aparat – podobnie jak wspomniany EOS-1D Mark III – wyposażono w system cyfrowej rejestracji i usuwania zanieczyszczeń ze zdjęć. Polega on na wykonaniu testowej fotografii idealnie białego obiektu, z której aparat pobiera informacje o obecnych na powierzchni przetwornika zanieczyszczeniach. Następnie dane te są wykorzystywane do automatycznej korekty zdjęć na komputerze. Rozwiązanie to ma tylko jedną wadę – aby z niego skorzystać, konieczna jest edycja wykonanych zdjęć w dostarczanej przez firmę Canon aplikacji Digital Photo Professional.
Nowy przetwornik obrazu zapisuje zdjęcia z 14-bitową precyzją kolorów, co bardzo dobrze odbija się na rozpiętości tonalnej i kolorystyce zdjęć. Z kolei zastosowany w aparacie procesor obrazu Digic III odznacza się na dużą wydajnością i możliwościami – umożliwia m.in. odszumianie zdjęć "w locie", fotografowanie w trybie seryjnym z prędkością 6,5 klatki na sekundę oraz robienie zdjęć w trybie Live View (o czym piszemy dokładniej w dalszej części artykułu).
|
Procesor aparatu to znany z modeli profesjonalnych układ Digic III |
Funkcją unikalną i niedostępną w chwili obecnej w żadnym innym aparacie cyfrowym jest możliwość zapisywania zdjęć w jednym z dwóch trybów RAW: zwyczajnym oraz tzw. small RAW (sRAW). Na szczególną uwagę zasługuje ten drugi. Wykonywane w nim zdjęcia odznaczają się zmniejszonymi o połowę wymiarami w pionie i w poziomie, a co za tym idzie mają one rozdzielczość około 2,5 megapiksela.
Korzyści z fotografowania w tym trybie jest kilka: zachowując wszystkie zalety formatu RAW wykonujemy zdjęcia, które zajmują dużo mniej miejsca niż normalne RAWy. Fotografie te wymagają do obróbki komputera o znacznie mniejszej mocy obliczeniowej i nadają się idealnie do publikacji w Internecie lub niewielkich rozmiarów odbitek.
|
Liczba kombinacji formatów i rozmiarów zapisu zdjęć jest doprawdy imponująca. |
Oczywiście zarówno RAW-y jak i sRAW-y mogą być zapisywane w parach z plikami JPEG o różnej wielkości i stopniu kompresji. Daje nam to w sumie 20 metod zapisu wykonanych zdjęć.
Szybszy i cichszy napęd migawki
Jak wspomnieliśmy, Canon EOS 40D odznacza się w swojej klasie cenowej bardzo wysoką szybkostrzelnością – 6,5 klatki na sekundę. Wymagało to m.in. opracowania nowych napędów lustra oraz migawki. W przypadku lustra zmiana konstrukcji polega na wprowadzaniu dodatkowego elektrycznego silnika działającego podczas podnoszenia lustra (w 30D był to układ sprężynowy) obok analogicznego służącego do jego opuszczania. Efekt jest zauważalny dla każdego, kto wcześniej psioczył na głośną pracę modeli 20D i 30D – "czterdziestka" jest znacznie dyskretniejsza, gdyż dźwięk lustra pozbawiony jest charakterystycznego "klaśnięcia".
|
Podwójny system napedu lustra pozwolił wyciszyć pracę aparatu. |
Modyfikacja napędu migawki na pierwszy rzut oka nie jest widoczna – zarówno w modelu EOS 40D jak i jego poprzednikach jej gwarantowana żywotność wynosi 100 tysięcy cykli, zaś minimalny czas otwarcia to 1/8000 sekundy. Różnice jednak uwidaczniają się, gdy fotografujemy w trybie Live View. Przede wszystkim sam fakt wprowadzenia tej funkcji wymusił dodanie do mechanicznej konstrukcji elektronicznie wyzwalanej (symulowanej) pierwszej kurtyny. Ponadto w Live View mamy do wyboru trzy tryby działania migawki: normalny oraz dwa tryby dyskretne (opisujemy je dokładnie w dalszej części artykułu), których implementacja wymagała zastosowania odpowiednich rozwiązań technicznych.
Nowy-stary wyświetlacz
Podobnie jak w aparatach Nikon D300, D3 oraz Sony A700 ekran LCD Canona EOS 40D ma przekątną 3 cale. Jednak w odróżnieniu od konkurencyjnych modeli zachowano starą rozdzielczość wynoszącą 320x240 pikseli. Jest to poważna wada, z drugiej jednak strony wyświetlaczowi "czterdziestki" trudno zarzucić złe funkcjonowanie. Obraz jest ostry i kontrastowy, a sam wyświetlacz umożliwia siedmiostopniową regulację jasności (w porównaniu do pięciostopniowej w Canonie EOS 30D). Również kąty widzenia są co najmniej bardzo dobre – zarówno w pionie, poziomie jak i po przekątnych. Niestety producent nadal nie przewidział możliwości montażu na wyświetlaczu plastikowej osłony i nie zaopatrzył go w odpowiednie zaczepy.
|
Powiększenie wyświetlacza do 3 cali (EOS 40D po prawej) wymusiło reorganizację rozmieszczenia przycisków na tylnej ściance aparatu. |