Na prezentowanej w Galerii Obok ZPAF wystawie możemy obejrzeć
wycinek z życia małej, zamkniętej społeczności zamieszkującej pogranicze Beskidu Sądeckiego. Autor w realizowanym przez kilka lat projekcie opowiada nam
jak wygląda codzienne życie nomadów wciśniętych w ramy współczesnej cywilizacji, stawiając jednocześnie pytanie, czy to wyalienowanie jest tylko próbą zachowania (ocalenia) odrębności kulturowej, czy może wyrazem lęku przed nieznanym? Czy ta mała społeczność w dobie powszechnego dostępu do informacji ma jeszcze szansę na przetrwanie w niezmienionym kształcie?
|
Zdjęcie z wystawy ''Manusza'', fot. Krzysztof Dąbrowski |
Dokumentowanie i prezentowanie zamkniętych grup społecznych zawsze nastręcza autorom wiele trudności.
Bowiem, by móc być obiektywnym obserwatorem potrzebny jest czas, obustronne zaufanie, zmysł analizy i obserwacji, dobra wola i partnerskie traktowanie podmiotu, a także nieuciekanie w łatwość opowieści o odmienności, zapominając o ludzkiej godności. Te wszystkie elementy zostały tutaj spełnione i liczę na to, że szanowna publiczność pochyli się nad tym materiałem ze zrozumieniem, nie uciekając w łatwość oceny dokonywanej przez pryzmat naszego życia, bowiem dla tej jak i innych grup
Cyganów od zawsze ważniejszym były więzy rodzinne, wzajemne wsparcie, miłość i relacje wewnątrz grupy niż "pozorne życie w miejskim luksusie".
Kurator Anna Wolska
|
Zdjęcie z wystawy ''Manusza'', fot. Krzysztof Dąbrowski |
Od autora
Zawsze intrygowały mnie subkultury, środowiska zamknięte, grupy z własnymi zasadami. Wejście do nich zazwyczaj nie jest łatwe, ale po zbliżeniu się do ludzi i zdobyciu ich zaufania można poznać ciekawe postacie i niezwykłe historie. Jakiś czas temu widziałem
wystawę "Stygma" Adama Lacha o życiu Romów – o smutku i odrzuceniu. Autor w kolorowy sposób pokazuję odrębność życia romskiego od naszego.
Moją historię postanowiłem opowiedzieć w inny sposób... Moja cygańska przygoda zaczęła się w okolicach Łącka we wsi Maszkowice – małej wiosce oddzielonej od reszty świata niewielką rzeczką. Wioskę zamieszkuje kilkanaście rodzin Romskich – około 40 osób. Można dostać się do niej małym betonowym mostkiem ozdobionym dywanami suszącymi się na poręczy. Zazwyczaj jest to koniec drogi jaką może przejść normalny turysta albo nieproszony gość. Każda osoba przekraczająca mostek od razu zwraca uwagę dzieci, które podnoszą wrzawę. Po takim alarmie natychmiast pojawiają się mężczyźni i skutecznie zniechęcają nieproszonych gości. Żeby przejść magiczną linię musiałem posłużyć się protekcją zaprzyjaźnionego księdza, kogoś w rodzaju kapelana romskiego, który pomógł mi w uzyskaniu zgody na wejście od wioski. Potem trzeba było przekonać wójta wioski, że nie mam złych zamiarów i zdjęcia nie trafią do kolorowej prasy.
Przede mną było tam kilku fotografów, którzy zapewniali o swoich dobrych zamiarach, a skończyło się na jakimś pikantnym tekście i fotografiach pokazujących biedę i wydumaną patologie. Romowie zamieszkujący tę wioskę to
Bergitaka Roma – najbiedniejszy klan zamieszkujący Polskę. Wstydzą się swojej biedy i mieli wielką pretensję do autora, że napisał nieprawdę i okrasił to tendencyjnymi fotografiami, więc nieufność do człowieka z aparatem była w wiosce spora. Starałem się mówić tylko prawdę o celu mojego reportażu, każda próba mówienia półprawd byłaby instynktownie odkryta.
Spałem z nimi i jadłem, starając się poznać panujące wśród nich zwyczaje oraz poznać ludzi i aby zadecydować, kogo będę fotografować. Zaprzyjaźniłem się z rodziną Szczerbów i właśnie tej rodzinie poświęciłem najwięcej czasu. Wioska jest kolorowa, domy wymalowane w jaskrawe kolory, romskie stroje są wzorzyste i ozdobione cekinami. Wszystkie te kolory i ozdoby maskują biedę i codzienne problemy. Postanowiłem w kolorowy sposób opowiedzieć o ich życiu i problemach, z jakimi się borykają. Jak żyją i jak wychowują dzieci. Kolorowy świat Romów jest fasadowy, kolory i cekiny maskują biedę. Chciałem pokazać, że tak naprawdę w swej inności i odrębności są takimi samymi ludźmi jak my. Bieda i problemy z jakimi się borykają nie pozbawia ich człowieczeństwa.
Słowo "manusza" oznacza w języku romskim społeczeństwo.
Krzysztof Dąbrowski
|
Zdjęcie z wystawy ''Manusza'', fot. Krzysztof Dąbrowski |
Krzysztof Dąbrowski – absolwent Studium Fotografii ZPAF w Warszawie, fotograf, kamerzysta związany z TVN, pasjonat grup rekonstrukcyjnych z okresu drugiej wojny światowej oraz okresu międzywojnia. Prowadzi wraz z żoną studio fotograficzne w Wołominie. Autor wystaw m.in.
"Kobiety" prezentowanej w Miejskim Domu Kultury w Wołominie.
Zobacz także:Wystawa zdjęć Zofii Chomętowskiej ''Polesie''Fragmenty Gruzji. Wystawa współczesnej fotografii gruzińskiejWystawa zdjęć ''Monalli dolls – lalki z pasji i miłości''Wystawa zdjęć Wojciecha Plewińskiego ''Italia 1957''Jacqueline Livingston. W cieniu feminizmu. Na obrzeżach sztuki amerykańskiej lat 60. i 70. XX w.Wystawa "Hermetyczność" Natalli PiatkevichWystawa ''Skały i piaski. Fotografie z siedmiu kontynentów''Wystawa Zenona Harasyma ''Spojrzenie obok siebie. Street photography''Wystawa "Glastonbury" Jana LechaWystawa Tomasza Tomaszewskiego "Wszystko może być wszystkim"Wystawa "Żużel w sztuce"Wystawa zdjęć Ryszarda Karczmarskiego "Kamera w podróży"Wystawa fotografii otworkowej "Podróż i inne radości życia"Wystawa Krzysztofa Gierałtowskiego pt. "Wigry nasze Wigry"