Festiwale muzyczne są zjawiskiem powszechnym na całym świecie. Nie należy ich jednak traktować wyłącznie w kategoriach zjawiska muzycznego czy subkulturowego.
Dla mojego pokolenia wychowanego na Jarocinie, festiwal muzyczny był, jest i będzie pewnego rodzaju wentylem bezpieczeństwa, które pozwalało uciec chociaż na chwilę od szarej komunistycznej rzeczywistości. Festiwal był także formą buntu na zastaną rzeczywistość. W punkowych, poetyckich tekstach, słowa niosły sprzeciw i powiew wolności, który czasem dawał nadzieję.
|
Glastonbury, fot. Jan Lech |
Festiwale muzyczne jako zjawisko społeczne, niekoniecznie już jako przejaw buntu, ubogacają krajobraz kulturowy wielu krajów. Niezależnie od szerokości geograficznej, czy jest to słynne Woodstock (USA), Roskilde (Dania), Fujji Rock (Japonia), Open’er (Polska), czy Glastonbury (Anglia) nie tylko młodzi ludzie spotykają się, by być razem, doświadczyć wspólnie czegoś fajnego, wsłuchać się w nowe brzmienia.
|
Glastonbury, fot. Jan Lech |
Obserwując zdjęcia Janka myślę, że
ważniejszym czasem od muzyki i dobrej zabawy jest to poczucie nieskrępowanej wolności, pewnej swobody, możliwość bycia sobą w grupie osób o podobnych zainteresowaniach. To chyba odróżnia moje pokolenie, które zawsze szukało drugiego ukrytego dna w przekazie muzycznym. Tej swobody i prostej radości można zazdrościć i trzeba się uczyć, zwłaszcza teraz, gdy w imię demokracji sami zaczynamy na nowo się cenzurować i odbierać sobie prawo do wolności.
|
Glastonbury, fot. Jan Lech |
Autor zdjęć zapytany o jego wrażenia z festiwalu wyjaśnia:
"Glastonbury to legenda sięgająca epoki hipisów, obecnie uważana za jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Wielkiej Brytanii. Festiwal kojarzony przez wielu jedynie z muzyką jest czymś znacznie więcej – magicznym miejscem, gdzie trwa nieustający koncert na kilkudziesięciu scenach.
To samodzielne miasteczko powstające na tydzień, mające własną infrastrukturę, sklepy, bary, kluby, nawet posterunek policji, gdzie w barwnym tłumie mieszają się ludzie z różnych krajów, a wszystko to otoczonej jest rzeźbami i instalacjami z surowców wtórnych. Dzieci mają tutaj do dyspozycji olbrzymi plac zabaw, nie brakuje ekoproduktów i medycyny alternatywnej. Festiwal znany jest z kapryśnej pogody. W pierwszym z dwóch lat, gdy powstały zdjęcia, tłumy toczyły się w kaloszach przez błoto, w drugim – kurz unosił się nad spaloną na żółto trawą.”
|
Glastonbury, fot. Jan Lech |
Zdjęcia autora pochodzą z jego kilku wyjazdów na festiwal. Nie są reportażem, choć z pewnością mają wartość dokumentalną. Nie mają tym samym określonej narracji, raczej stanowią "chwile i spojrzenia w tłum pomiędzy koncertami."
Kurator Anna Wolska
Jan Lech, absolwent Studium Fotografii ZPAF (2014).
Autor pomimo rozwoju technik cyfrowych wciąż hołduje tradycyjnym technikom, prezentowana wystawa została samodzielnie wywołana przez autora na materiałach kolorowych pod powiększalnikiem. Głównymi wątkami jakimi zajmuje się w swojej pracy artystycznej to cykl sacrum-profanum, który realizuje jako obszerny dokument w różnych zakątkach globu.
|
Glastonbury, fot. Jan Lech |
Więcej informacji: www.go.zpaf.pl Zobacz także:Wystawa Tomasza Tomaszewskiego "Wszystko może być wszystkim"Wystawa "Żużel w sztuce"Wystawa zdjęć Ryszarda Karczmarskiego "Kamera w podróży"Wystawa fotografii otworkowej "Podróż i inne radości życia"Wystawa Krzysztofa Gierałtowskiego pt. "Wigry nasze Wigry"Wystawa "W poszukiwaniu koloru" Włodzimierza KałdowskiegoWystawa "Ślady naszych śladów" Marcina SudzińskiegoJoanna Rajkowska – "Samobójczynie""Then and Now". Wystawa alternatywnych technik fotografiiWystawa fotografii "Ulica" Pracowni Edukacji Fotograficznej ZUTWWystawa "Arnes" Jana BrykczyńskiegoWystawa "Nasze fascynacje 2018" w Muzeum Ziemi PANWystawa fotografii "Zła podróż" Adama WyżlicyPieniny okiem Marka Rysia