''Cardiff po zmroku'' to niespotykany dokument nocnego życia w Wielkiej Brytanii. Maciej Dakowicz, polski dokumentalista
przez 7 lat fotografował nocne życie w centrum Cardiff, miasta podobnego do wielu innych brytyjskich miast.
Ten cykl fotografii obiegł niemal cały świat, odbił się szerokim echem w mediach i
wywołał społeczną dyskusję o stylu życia współczesnych Brytyjczyków. Zdjęcia Dakowicza były dyskutowane w brytyjskiej telewizji i radiu oraz publikowane w najważniejszych dziennikach. W końcu 2012 nakładem wydawnictwa ''Thames & Hudson'' ukazał się monograficzny album Maćka.
Z autorem zdjęć spotkaliśmy się z okazji
wystawy organizowanej we
wrocławskim klubie Firlej.
Jak trafiłeś do Cardiff?
W 2000 r. po skończeniu studiów informatycznych w Białymstoku przeniosłem się do Hong Kongu i zostałem asystentem profesora na tamtejszej politechnice.
Przed wyjazdem do Hong Kongu nigdy nie fotografowałem. Tam kupiłem swój pierwszy aparat, na początku analogowy. Kiedy aparaty cyfrowe stały się bardziej popularne kupiłem pierwszą cyfrówkę. Zacząłem dzielić się swoimi zdjęciami w Internecie, pojawiły się pierwsze przychylne komentarze, i zacząłem coraz bardziej wciągać się w fotografię.
Po czterech latach pracy w Chinach mój profesor musiał przejść na emeryturę, znalazł prace w Wielkiej Brytanii i zaproponował mi, abym pojechał wraz z nim i był jego asystentem na uczelnii w Walii. I tak w 2004 roku trafiłem do Cardiff. Wtedy zacząłem myśleć o fotografii na poważnie, robić pierwsze projekty i podróżować łącząc to z pracą nad doktoratem.
|
fot. Maciej Dakowicz |
Kiedy zdałeś sobie sprawę, że Cardiff po zmroku ma w sobie potencjał na ciekawy projekt?
Około miesiąc po przyjeździe do Cardiff zacząłem robić zdjęcia. Nigdy wcześniej, w Hongkongu czy w Polsce, nie widziałem tak bogatego nocnego życia. Znalezienie się w nowym miejscu i nowej sytuacji było dla mnie ogromnie inspirujące. To, że nigdy wcześniej nie byłem w Anglii na pewno pomogło mi spojrzeć na sytuację świeżym okiem.
Na początku nie za bardzo wiedziałem jak ugryźć to od strony technicznej, miałem za słaby sprzęt, żeby uzyskać zadowalający efekt. Z biegiem czasu kupiłem lepszy aparat i obiektyw.
Nie spodziewałem się, że wyniknie z tego jakiś większy projekt. Cały czas wrzucałem zdjęcia na różne fora fotograficzne, widziałem pozytywny odbiór. To mnie motywowało do kontynuowania nocnych wyjść. Po kilku latach, około 2007 roku zacząłem traktować bardziej poważnie moje sobotnie wyjścia z aparatem.
|
fot. Maciej Dakowicz |
Czy fotografowanie nocnych ulic było dla Ciebie wyzwaniem, czy przychodziło naturalnie?
Zdecydowanie wyzwanie, wyjście z aparatem i fotografowanie obcych ludzi nie jest proste. Na szczęście piwo pomaga mi wyluzować się i poczuć klimat nocnej imprezy. Bez piwa zazwyczaj czułem się spięty i myślałem, jak ludzie zareagują na wycelowany w nich obiektyw. Zamiast robic zdjecia roważałem rożne potencjalne zagrożenia. Zawsze powtarzam, że im mniej myślenia tym lepsze zdjęcia, szczególnie przy pracy nad tego typu materiałem.
Ludzie na twoich zdjęciach zdają się nie zauważać fotografa. Jak udawało ci się podejść tak blisko i pozostać niezauważonym?
Staram się trzymać dystans, nie jestem natarczywy. Kręcę się, chodzę, aparat wisi mi na ramieniu. Robię zdjęcie i często ludzie mnie nie zauważają, nawet jeśli stoję blisko. Zazwyczaj ludzie są zajęci swoimi sprawami, rozmową. Często gdy coś się działo w pozostaniu niezauważonym pomagało mi zamieszanie wokół wydarzenia. Zawsze pojawia się kilku ludzi robiących zdjęcia komórkami, a ja jestem wtedy po prostu kolejnym facetem z aparatem. Tak było w przypadku zdjęcia kobiety przebranej za Amy Winehouse, która nagle położyła się na brudnym chodniku obok wielkiego stosu śmieci. Dziewczyna pozowała dla zabawy, a jej przyjaciele robili jej zdjęcia. Zdjęcie było później wykorzystane przez jedną z gazet z mylącym podpisem ''pijana dziewczyna leży wśród śmieci na chodniku'', co nie było prawdą. Jeśli przyjrzeć się bliżej widać nawet delikatny uśmiech na twarzy dziewczyny.
|
fot. Maciej Dakowicz |
Jakie była reakcje ludzi na wycelowany w nich obiektyw?
Najczęstsza reakcja na aparat to pozowanie, a tego chciałem uniknąć. Pojawiało się też sporo pytań o to, dlaczego robię zdjęcia. Raz miałem nieprzyjemną sytuację z niezadowoloną bohaterką zdjęcia, jednak policja stanęła po mojej stronie i wytłumaczyła jej, że mam prawo robić zdjęcia ludziom w miejscu publicznym.
Czy zdarzało się, że bohaterowie pisali do Ciebie po publikacji zdjęć?
Kilka razy. Zgłosiła się do mnie matka zakrwawionego mężczyzny którego spotkałem przy wyjściu z klubu. Okazało się, że mężczyzna nie był chuliganem, tylko został pobity - właściwie za to, że jest duży i ma rude włosy. Trzeba brać poprawkę na to, że nie jest to fotografia prasowa. Niedopowiedzenia i niejednoznaczność są sprzymierzeńcami fotografii ulicznej. Odbiorca powinien mieć okazję wyobrażenia sobie swojej własnej historii.
Wiem, że mężczyzna w różowej sukience cieszył się z popularności swojej fotografii, miał je nawet na swoim profilowym zdjęciu na Facebooku.
|
fot. Maciej Dakowicz |
|
fot. Maciej Dakowicz |
Czy masz jakąś receptę na dobre zdjęcie z tej kategorii fotografii ulicznej?
To mieszanka cierpliwości, wytrwałości i szczęścia. Trzeba sporo się nachodzić, zdjęcia same do nas nie przyjdą. Na pewno robić dużo zdjęć i zniechęcać się gorszymi dniami – bywało, że jednej nocy wracałem z 500 kadrami, a innej tylko 50-cioma. Trzeba przełamać się do podniesienia aparatu. Najpierw zrobić zdjęcie i nie martwić się co będzie później. Jeżeli jest się przyjaznym, pewnym siebie, nie robi się zdjęć z ukrycia i skrada się ludzie będą reagować przyjaźnie. Pewność siebie jest tu bardzo potrzebna. Na szczęście można ją wypracować - mnie pomogła w tym fotografia.
Jak doszło do wydania twojego albumu przez wydawnictwo Thames&Hudson?
Wydawnictwo poznałem, gdy ktoś zauważył moje nocne zdjęcia w internecie i chciał umieścić je w książce "Street Photography Now", która powstawała właśnie dla Thames&Hudson.
W 2011 roku pojechałem z ''Cardiff po zmroku'' na festiwal fotografii reportażowej Visa pour l'Image we Francji. Po wystawie zdjęcia opublikowano także w Daily Mail, i wtedy cykl zyskał ogromny rozgłos w mediach brytyjskich.
W tym czasie inne wydawnictwo zaproponowało mi wydanie książki. Nie znałem go, więc zapytałem Thames&Hudson co o nim sądzą. W odpowiedzi dostałem propozycję wydania mojego albumu pod szyldem T&H!
|
fot. Maciej Dakowicz |
Czy pracujesz obecnie nad jakimś projektem?
Ostatnio dużo czasu pochłaniają mi podróże. Organizuję warsztaty fotografii w małych grupach w różnych miejscach świata. Mam kilka pomysłów związanych z Londynem, do którego właśnie się przeprowadziłem. Jeden z nich wymyśliłem jadąc wczoraj autobusem, więc na razie wolę ich nie zdradzać.
Termin wystawy: 26.04 - 31.05
Gdzie: Klub ''Firlej'', ul. Grabiszyńska 56, Wrocław
www.firlej.wroc.pl
Wystawa zorganizowana została przez Klub ''Firlej'' oraz Leica Gallery Warszawa w ramach Asymmetry Festival 5.0. Podczas festiwalu, od 2 do 4 maja, wystawa dostępna będzie dla zwiedzających w godzinach od 12 do 14 oraz codziennie w godzinach pracy klubu, aż do 31 maja.
Zobacz także:Digiscoping, czyli świat w dużym przybliżeniuPlener – dokąd, kiedy i z czym?9. edycja BZ WBK Press Foto rozstrzygniętaŚląska Fotografia Prasowa 2012 - galeria nagrodzonych zdjęćWyniki konkursu Sony World Photography Awards 2013Czarno-białe czy w kolorze?Zdjęcia, które kłamią?Fotografowanie pejzażu zimowegoWyniki 56 edycji World Press PhotoRozbudź wyobraźnię, zrób zbliżenieFinaliści Sony World Photography Awards 2013WYWIAD: dzieci ze Sri Lanki w obiektywie Izy UrbaniakKompakty z wymiennym obiektywem - co nowego?World Press Photo - od narodzin do dnia dzisiejszegoBądź futrografem, czyli o fotografowaniu zwierzątSmakowite zdjęcia – poradnik fotografowania żywności