|
fot. Alina Plata |
Wystawa Izabeli Urbaniak
Monaragala to czarno-biały reportaż zrealizowany w 2010 roku, podczas wizyty autorki w szkole dla dzieci głuchych i niewidomych na Sri Lance w miejscowości Monaragala w regionie Kumbukkana. Szkoła, gdzie uczy się
ok. 200 podopiecznych z różnym stopniem kalectwa, pełni również funkcję sierocińca dla dzieci, których rodziców nie stać na ich wychowywanie i leczenie. Placówka została ufundowana przez MJF - Foundation - organizację założoną przez właścicieli marki Dilmah. Zdjęcia prezentowane na wystawie przedstawiają
dzieci w trakcie codziennych czynności: jedzenia, zabawy, uprawiania sportu. Czarno-białe obrazy emanują jednocześnie ogromnym smutkiem, ale również niezwykłym ciepłem, które zdaje się wyczuwać po obu stronach obiektywu i które udzielają się również oglądającemu.
Wernisaż zdjęć z udziałem autorki, na który zostaliśmy zaproszeni, odbył się 22 stycznia we wrocławskim Firleju. Prezentujemy zdjęcia wykonane podczas tego wydarzenia, a całą wystawę można oglądać
do 24 lutego.
Poniżej prezentujemy wywiad z autorką zdjęć, Izabelą Ubraniak:
Jak zaczęła się Pani przygoda ze Sri Lanką?
Na Sri Lance byłam dwa razy w 2008 i 2010 roku , za sprawą marki Dilmah – za pierwszym razem wyjazd był nagrodą w konkursie fotograficznym, a drugim razem realizowałam projekt zlecony przez tą właśnie markę. Wtedy między innymi znalazłam się w szkole dla dzieci głuchych i niewidomych.
Ile czasu trwała praca nad reportażem?
Niestety, program mojego pobytu był bardzo napięty, dlatego w tej szkole mogłam spędzić jedynie kilka godzin - poświęconych nie tylko na fotografowanie dzieci, ale również osób zaproszonych do zwiedzania wielu miejsc, które ufundowała MJF Foundation, założoną przez Dilmah. Było sporo do zrobienia, a czasu mało.
|
fot. z wernisażu Monaragala |
Jak wyglądał kontakt z dziećmi ze szkoły w Monaragali?
Mieszkańcy Sri Lanki to ludzie ciemnoskórzy, z bujnymi, czarnymi "czuprynami" więc ja jako blondynka zwracałam na siebie uwagę. Dzieciaki lgnęły do mnie, chciały się przytulić, dotknąć włosów, złapać za rękę, rozmawiać, często językiem migowym, za pomocą gestów, czy też podstawowym angielskim.
Ta sytuacja ogromnie mnie poruszyła. Zanim zrobiłam pierwsze zdjęcia musiałam uspokoić emocje. Serce waliło mi jak opętane, łzy same płynęły po policzkach.
Czy fotografowanie osób chorych i upośledzonych było wyzwaniem? Czy praca nad reportażem różniła się od fotografowania „zdrowych” ludzi?
Fotografowanie osób upośledzonych, a szczególnie dzieci, wymaga większego wyczucia, i wrażliwości. Ciężko jest wyzbyć się uczucia, że te osoby potrzebują naszej pomocy, że może jest coś, co moglibyśmy dla nich zrobić. Myśli się o tym, jak ukryć łzy. Jakby się czuły dzieci wiedząc, że wzbudzają smutek? Przecież chcemy, aby czuły się przy nas dobrze, naturalnie, chcemy traktować je tak, jakby były zupełnie zdrowe.
|
fot. z wernisażu Monaragala |
Dlaczego zastosowała Pani czerń i biel w zdjęciach?
Reportaż z tego miejsca postanowiłam pokazać za pomocą czarno - białych zdjęć, bo według mnie są "mocniejsze" w przekazie, a kolory (np. zielone palmy, błękitne niebo) potrafią rozproszyć odbiorcę.
Czym się Pani kierowała wybierając do wystawy akurat te, a nie inne zdjęcia?
Spośród kilkudziesięciu zdjęć postanowiłam wybrać te najbardziej "przekrojowo" pokazujące zarówno miejsce jak i dzieci - co robią, jak się bawią, jak spędzają czas. Moim celem było to, aby odbiorca mógł przenieść się w wyobraźni do Monaragali.
|
fot. Alina Plata |
Jaka jest rzeczywistość podopiecznych placówki w Monaragali?
Wychowankowie tego miejsca to dzieci z różnym stopniem upośledzenia, niektóre z nich są sierotami, a niektóre były oddane pod opiekę szkole ze względu na ciężką sytuację materialną rodziny. Dlatego część z nich przebywa w sierocińcu mieszczącym się na terenie szkoły na stałe. Mają swój własny świat marzeń, zabaw, pomagają sobie i troszczą się o siebie nawzajem, znajdują tu bratnie dusze, są dla siebie życzliwi i bardzo ze sobą zżyci. Tworzą jedną wielką rodziną. Mimo krótkiej wizyty w tym miejscu widziałam bliskość między dziećmi, w ich drobnych gestach i uśmiechach.
|
fot. Alina Plata |
Jak zaczęła się Pani przygoda z fotografią?
Miłość do fotografii zrodziła się razem z moim pierwszym synkiem 10 lat temu. Chciałam uwieczniać wszystko co się wokół niego dzieje, wciągnęło mnie to bezgranicznie.
Czy fotografia to dla pani przede wszystkim kontakt z ludźmi?
Zdecydowanie tak! Większość moich zdjęć ukazuje ludzi. Człowiek to źródło emocji, które pokazuje w każdym grymasie twarzy, w każdym geście. Człowiek to emocje, które wywołuje…
|
fot. Alina Plata |
Zobacz także:Bądź futrografem, czyli o fotografowaniu zwierzątSmakowite zdjęcia – poradnik fotografowania żywności6 porad o tym, co i jak fotografować po ciemkuPatagonia – fotograficzna podróż marzeńKolor w fotografii – może pomóc!Fotoreportaż: Vaca das Cordas, czyli tradycyjna gonitwa bykaArchiwizacja i cyfrowa obróbka zdjęć12 najwspanialszych miejsc na świecie na fotograficzny plener