Przemysław Imieliński
redaktor naczelny portalu Fotografuj.pl – wieloletni fotograf, korzystający na codzień z lustrzanki APS-C oczekujący na swoją pełną klatkę
King Size dla każdego!
Powodów jest kilka. Oczywisty, to przyzwyczajenie wyniesione z czasów fotografii analogowej oraz zestaw posiadanych obiektywów. Ponieważ pierwsze zdjęcia zacząłem robić w połowie lat osiemdziesiątych, korzystałem oczywiście z klasycznych korpusów rejestrujących obraz na błonie filmowej. Po latach zdobyłem umiejętność oceny odległości i szybkiego decydowania jakim obiektywem najlepiej sfotografować daną scenę. Ponieważ wciąż używam obiektywów pełnoklatkowych, zamocowanie ich do lustrzanki z matrycą APS-C zawęża ich kąt widzenia. Sprawia to, że czasami zmuszony jestem zamienić obiektyw, po który sięgnąłem bazując na moim analogowym doświadczeniu. Bywa więc, że ulotna chwila mija bezpowrotnie.
Drugi powód, to kwestia relacji z modelem, niezwykle ważna przy wykonywaniu zdjęć portretowych. Mój ulubiony obiektyw to jasny zoom o zakresie ogniskowych 70–200 mm, który – gdy pracuję lustrzanką z matrycą rozmiarów klatki filmowej 35 mm – daje mi z jednej strony dużą swobodę w budowaniu kadru, z drugiej zaś nie stwarza dystansu, który utrudniałby werbalną i niewerbalną komunikację z modelem. Konieczność znacznego odsunięcia się w tył w wypadku aparatu z matrycą APS-C nie stwarza już tak komfortowych warunków pracy i nie sprzyja utrzymywaniu bliskiego kontaktu z portretowaną osobą.
Powód kolejny to znacznie jaśniejszy obraz w wizjerze, jaki oferują aparaty pełnoklatkowe. Możliwość dokładnego przyjrzenia się fotografowanej scenie, dostrzeżenia istotnych detali czy w końcu precyzyjnego ręcznego ustawienia ostrości jest trudna do przecenienia. Jeśli do tego ktoś, podobnie jak ja, lubi fotografować w świetle zastanym, to zalety aparatu pełnoklatkowego w porównaniu z korpusem wyposażonym w matrycę APS-C wydadzą mu się oczywiste.
Wreszcie ostatni, ale nie najmniej istotny argument, to jakość obrazu rejestrowanego przez matryce rozmiarów klatki 35 mm. Zdecydowanie większe komórki światłoczułe takich sensorów powodują, że zdjęcia wykonywane nawet przy wysokich wartościach ISO, są wyraźnie mniej zaszumione, zawierają więcej szczegółów i są bogatsze tonalnie w porównaniu z matrycami APS-C o podobnej liczbie pikseli.
Oczywiście, część moich argumentów z pewnością nie przekona osób, które od początku swojej przygody z fotografią robiły zdjęcia już „cyfrową” optyką. Jednak najistotniejsze w tym wszystkim wydaje się to, iż rosnąca liczba korpusów pełnoklatkowych doprowadzi w końcu do wyraźnego obniżenia ich cen, dzięki czemu fotoamatorzy zyskają prawdziwie wolny wybór, które z rozwiązań jest im bliższe. Dziś ciągle jeszcze o niewielkiej popularności aparatów z matrycą rozmiarów klatki 35 mm, decyduje niestety ich wciąż wysoka cena. Wierzę, że i w wypadku fotografii cyfrowej historia konstrukcji aparatów zatoczy koło i wrócimy jeszcze do sprawdzonych, klasycznych rozwiązań…