Diabeł tkwi w szczegółach
Wyprofilowanie korpusu jest właściwe, dobrze leży zwłaszcza w mniejszej dłoni. Znajdujący się z tyłu aparatu występ pozwala tak ułożyć na nim kciuka, że nie grozi przypadkowe wypuszczenie aparatu z dłoni. Szkoda jednak, że nie został on pokryty gumową, przeciwpoślizgową wykładziną – to zapewniłoby lepszy komfort trzymania aparatu, zwłaszcza z większym, cięższym obiektywem. Po lewej stronie korpusu swoje miejsce znalazł włącznik autofokusa, który podobnie jak w A100 ma postać suwaka, w przeciwieństwie do znanego z A700 i wielu innych lustrzanek pokrętła. Trzeba przyznać, że rozwiązanie to sprawuje się bardzo dobrze. Nie sposób przełączyć go przypadkowo, a przy jedynie dwóch położeniach nie ma obawy omyłkowego ustawienia.
|
Mechaniczny przełącznik pozwala co prawda tylko wyłączyć autofokus, ale za to nie sposób przełączyć go niechcący, łątwo też obsługiwać go ''po omacku''. |
Dwupołożeniowy przełącznik nie znaczy bynajmniej, iż autofokusa możemy jedynie wyłączyć. By zmienić tryb jego pracy (do dyspozycji mamy autofokus ciągły, pojedynczy oraz automatyczny) musimy skorzystać z menu aparatu. Nie jest to co prawda metoda najszybsza, ale w tej klasie aparatów takie rozwiązanie powinno być wystarczające.
|
Oprócz trybu ciągłego i pojedynczego AF A200 udostępnia nam tryb automatyczny, w którym sam decyduje o sposobie pracy autofokusa. |
Z drugiej strony korpusu natomiast… zdematerializował się przycisk włączający podgląd głębi ostrości. Tym samym Sony dołączyło do grona producentów którzy uważają, że w aparacie dla początkującego fotoamatora jest to funkcja zbędna. Z jednej strony to racja, gdyż większość użytkowników (z całym szacunkiem) A100 czy Nikona D40 zapewnie nawet nie wie o jej istnieniu. Z drugiej jednak – szkoda. Właśnie takie funkcje decydują o odmienności amatorskich lustrzanek od kompaktowych hiperzoomów.
Uwaga na bagnet!
A200, podobnie jak większość aparatów tej klasy, pozbawiony jest wszelkich uszczelnień. Sam korpus wykonany jest całkowicie z tworzywa sztucznego dobrej jakości, matowego i przyjemnego w dotyku. Pewne zastrzeżenia można mieć jednak do sposobu (dokładności) montażu. Otóż poszczególne elementy korpusu wyraźnie "pracują", a przy silniejszym nacisku wręcz trzeszczą. Nawet jeśli nie ma to wpływu na funkcjonowanie i trwałość korpusu, zdecydowanie nie sprawia korzystnego wrażenia. Mówiąc o jakości wykonania nie sposób nie wspomnieć o innym szczególe budowy A200. Otóż bagnet mocowania obiektywu wykonany jest z tworzywa sztucznego. Owszem, powierzchnia, na której opiera się obiektyw ma postać metalowego pierścienia, metalowe są również sprężyny docisku jednak pióra bagnetu, o które zahaczają się odpowiednie występy bagnetu obiektywu są już plastikowe.
|
Pióra bagnetu wykonane zostały z tworzywa sztucznego, co trudno uznać za wzorowe rozwiązanie. |
Przyczyna takiego postępowania producenta jest oczywista – zmniejszenie kosztów produkcji, gdyż całkowicie metalowy bagnet wymaga precyzyjnego wytoczenia z metalu. Mimo wszystko, wytłumaczenie takie nie wydaje mi się ani wystarczające, ani zadowalające. W kontakcie z metalowym bagnetem obiektywu plastikowe elementy będą ulegały nieuchronnemu i raczej szybkiemu zużyciu, zmniejszając pewność mocowania obiektywu. Nawet w idealnym stanie, połączenie takie zapewnia mniejszą sztywność niż wykonane całkowicie z metalu. By nie być gołosłownym – w nowiutkim A200, który trafił w nasze ręce, po mocnym chwyceniu za obiektyw można było zaobserwować wyraźne luzy na styku korpus-obiektyw. Przy korzystaniu z kitowych szkieł nie jest to uciążliwe, gdyż są one lekkie i nie powodują takich przeciążeń. Co innego, gdy do A200 założymy solidny, ciężki teleobiektyw, jak choćby 70-200/2.8. W tym wypadku nie trzeba za nic ciągnąć – sama masa obiektywu powoduje, iż wyraźnie porusza się on względem korpusu. Oczywiście, jest to korpus amatorski, ale producent jako jedną z jego zalet wymienia możliwość współpracy z całą gamą obiektywów – również profesjonalnych. W tym kontekście zastosowanie plastikowego (nawet częściowo) bagnetu wydaje się być grubą przesadą. Tych kilka dolarów więcej nie zrujnowałoby ani producenta, ani nabywcy.
Producent zapewnia, iż kontrowersyjne elementy bagnetu wykonane są z wysokiej jakości odpornego na ścieranie poliwęglanu, podobnie jak w modelu A100, Minolcie Dynax 5D oraz amatorskich analogowych lustrzankach Minolty. Ja jestem jednak zwolennikiem starej szkoły głoszącej, iż elementy takie jak bagnet powinny być wykonane z metalu. Firma Sony zapewnia, iż nie odnotowała śladów zużycia w korpusach A100, jednak w A700 zdecydowała się na bagnet całkowicie metalowy. A ja, po zauważeniu tego detalu konstrukcyjnego korpusu A200, przestałem go w zestawie z 70-200/2.8 nosić trzymając wyłącznie za uchwyt…