Balans bieli i odwzorowanie kolorów
Balans bieli, a wiec sposób i poprawność odwzorowania kolorów można w D300 regulować w bardzo szerokim zakresie. Do dyspozycji mamy pomiar automatyczny, predefiniowany na podstawie szarego lub białego wzorca (można zapamięta do pięciu wartości), predefiniowanych profili oświetlenia (z czego aż siedem dotyczy lamp wyładowczych, m.in. fluorescencyjnych) oraz możliwość wyboru temperatury barwowej światła w skali Kelvina (w zakresie od 2500 do 10000 K). Dodatkowo wybrany balans bieli (również automatyczny i predefinowany) możemy dodatkowo dostroić, wprowadzając do rejestrowanego obrazu dominantę definiowaną na dwóch osiach (po raz pierwszy w aparatach Nikona): zielony-magenta oraz niebieski-bursztynowy. Modyfikacja wzdłuż pierwszej osi ma działanie podobne do analogowych filtrów korekcyjnych ,druga oś odpowiada za dostrojenie temperatury barwowej z dokładnością około 5 miredów.
Działanie układu automatycznego ustalania balansu bieli można uznać za poprawne. W świetle słonecznym daje niemal zawsze poprawne rezultaty, jedynie śnieżny pejzaż nieco zmylił D300 – aparat wybierał często zbyt wysoką temperaturę barwową, przez co śnieg miewa lekko błękitny odcień. Należy dodać, iż owa niebieska dominanta jest delikatna, i nie wpływa negatywnie na odbiór zdjęcia. Automatyczny balans bieli bardzo dobrze poradził sobie również ze światłem lamp flurescencyjnych o szerokim spektrum emisji.Dużo gorzej natomiast D300 poradził sobie z chłodnym światłem słabych żarówek – otrzymane zdjęcia miały silną żółtą dominantę
|
Balans bieli można w D300 regulować w szerokim zakresie. |
Na uwagę zasługuje ustalenie domyślnych ustawień przetwarzania zdjęć zapisywanych w formacie JPEG. Nasycenie kolorów zostało tak zbalansowane, że nawet przy ustawieniu
Żywe (Vivid) barwy obrazu nie są "cukierkowe". Zakres regulacji nasycenia jest przy tym bardzo szeroki, i pozwala uzyskać obraz od pastelowego do dość (ale nieprzesadnie) nasyconego. Takie ustawienia domyślne mogą powodować, iż niektórzy "na dzień dobry" powinni podnieść stopień nasycenia kolorów, by uzyskać pożądane efekty.
|
Odwzorowanie barw przez D300 należy uznać za poprawne. Średni błąd odwzorowania kolorów nie odbiega od wyników typowych dla aparatów tej klasy, bardzo dobrze zbalansowane jest nasycenie kolorów. |
Zastrzeżenia można mieć natomiast do sposobu definiowania manualnego balansu bieli. Tak jak to miało miejsce w poprzednich modelach Nikona, szary bądź biały wzorzec pomiarowy musi wypełniać cały kadr. Wyklucza to manualne ustawienie balansu bieli, gdy jako wzorzec chcielibyśmy potraktować biały fragment fotografowanej sceny. Dużym plusem jest natomiast możliwość zarządzania zapisanymi pomiarami balansu bieli. Zapisane wartości można przepisać z profilu do profilu, jako źródło można również wykorzystać zdjęcie zapisane na karcie pamięci. Jeśli często fotografujemy w tych samych warunkach, przy tym samym źródle światła, przydać się może możliwość nadania własnych nazw samodzielnie zdefiniowanym profilom balansu bieli.
|
D300 został wyposażony w wygodny mechanizm zarządzania definiowanym przez użytkownika profilami balansu bieli. |
Szczegółowość obrazu
Nikon D300 wyposażony został w nowy przetwornik o rozdzielczości 12 megapikseli wykonany w technologii CMOS (poprzednik, D200 miał na pokładzie 10-megapikselowy sensor CCD). Jak wskazuje doświadczenie, większa rozdzielczość przetwornika nie zawsze przekłada się na lepsze odwzorowanie szczegółów – niekiedy jedynym skutkiem zwiększenia liczby punktów matrycy jest zwiększona objętość zapisywanych plików. Dotyczy to przede wszystkim aparatów kompaktowych, ale nieobce jest i lustrzankom. Jak zatem wypada pod tym względem D300? Trzeba przyznać, że inżynierowie Nikona zdali ten egzamin. Zysk z dodanych dwóch megapikseli jest niemalże matematyczny – wynosi nieco ponad 10%. Oznacza to, iż udało się tak dobrać charakterystykę filtra antyaliasingowego, by nie usuwał z obrazu najdrobniejszych detali. Z drugiej zaś strony, nie udało nam się zaobserwować zjawiska mory (choć jej wypatrywanie jest już dziś nieco passe, nie to co parę lat temu).
|
Już przy umiarkowanych ustawieniach wyostrzania szczegółowości zdjęć z D300 nie sposób cokolwiek zarzucić (powiększenie wycinka kadru 1:1). |
Stopień "ostrości" zdjęć wywoływanych z plików RAW w dużej mierze zależy od ustawień programy, w którym dokonujmy ich obróbki, ustawienia zaś aparatu mają wpływ jedynie na wyostrzanie zdjęć zapisywanych w formacie RAW (tutaj: NEF). Zwykle w lustrzankach mamy dostępne kilka stopni owego wyostrzania (w omawianym D300 – aż 10), jednak producenci aparatów mają bardzo różne podejście do tego, w jakim zakresie użytkownik może owo wyostrzanie regulować. Jest dość powszechną praktyką, iż amatorskie lustrzanki (choćby Canona) zdjęcia wyostrzają zawsze, nawet przy najniższych wartościach tego parametru. Pewnym zaskoczeniem było dla nas, iż podobnie zachowuje się zaprezentowany Olympus E-3, który przy najniższym wyostrzaniu "wyciąga" szczegóły w stopniu podobnym, co Adobe Camera RAW 4.31 przy ustawieniach domyślnych. Na szczęście D300 nie stosuje podobnych chwytów "pod publikę". Ustawienie parametru
Wyostrzanie w zakładce parametrów przetwarzania obrazu na wartość 0 oznacza, iż zdjęcie w żadnym stopniu nie jest wyostrzane. Trzy zdefiniowane przez producenta profile też wyostrzają obraz w umiarkowanym stopniu, dopiero profil
Żywe (z wyostrzaniem ustawionym na wartość 4) zbliża się do tego, co oferuje ACR przy domyślnych ustawieniach. Nie można zatem posądzać D300 o "konsumenckie" ciągoty. Wskutek tego użytkownikom lustrzanek amatorskich (a tym bardziej aparatów kompaktowych) obraz zapisywany przez D300 może wydawać się niedoostrzony (tym bardziej, że domyślne nasycenie kolorów również jest umiarkowane). Nie ma jednak obaw – dostępny zakres regulacji pozwala "podciągnąć" wyostrzanie w naprawdę dużym stopniu.
|
D300 pozwala wyostrzanie regulować w bardzo szerokim zakresie, przy czym wartość najniższa oznacza całkowity brak wyostrzania. |
Czułość przetwornika i poziom szumów
Przetwornik obrazowy zastosowany w D300 może pracować w bardzo dużym zakres czułości: od 200 do 3200 ISO, dostepnę są również niekalibrowane dokładniej czułości sięgające 100 ISO w dolnym zakresie oraz 6400 ISO w górnym. Przy tak dużym zakresie czułości pracy zwykle pojawiają się problemy z elektronicznymi szumami – barwnymi zakłóceniami mającymi swe źródło w podbijaniu sygnału rejestrowanego przez matrycę.
Trzeba przyznać, że pod tym względem zmiana technologii wytwarzania sensora obrazu zdecydowanie wyszła Nikonowi D300 na dobre, choćby w porównaniu ze starszym D200. Czułość 1600 ISO, która sprawiała duże problemy starszym aparatom Nikona możemy wykorzystywać bez większych obaw. Widoczne przy niej zaszumienie zdjęć jest delikatne, a spowodowany nim spadek szczegółowości zdjęć oraz ich rozpiętości tonalnej niewielki.
|
Przy czułości 1400 ISO szumy nadal mają niewielkie natężenie i nie działają destrukcyjnie na detale obrazu. (powiększenie wycinka kadru 1:1) |
Również czułość 3200 ISO możemy uznać za zupełnie użyteczną. Tu cyfrowe szumy są już znacznie silniejsze, jednak ich charakter pozostaje subiektywnie bardzo przyjemny. Mają one postać dość wyraźnego ziarna o stosunkowo niewielkim udziale szumu barwnego. Co ważne, szum barwny nie ma tendencji do "krystalizacji" w wyraźnie, barwne placki o dużej średnicy, nie tworzą się również sztuczne, liniowe struktury charakterystyczne choćby dla Olympusa E-3. Przy tej czułości spadek rozpiętości tonalnej jest już znaczy, odbija się to również na kolorystyce zdjęcia – staje się ona zdecydowanie wypłowiała. Korzystając z czułości 3200 ISO musimy również uważać, by uniknać niedoświetlenia zdjęcia. Na zdjęciach "wyciąganych" szum staje się już bardzo widoczny.
|
Z prawidłowo naświetlonego przy 3200 ISO zdjęcia szum barwny daje się bez problemu usunąć (tu za pomocą Adobe Camera RAW 4.31), ale spadek szczegółowości zdjęcia jest zauważalny. (powiększenie wycinka kadru 1:1) |
O czułości HI 1, czyli niekalibrowanym odpowiedniku 6400 ISO można powiedzieć, że lepiej ją mieć, niż nie… Do zastosowań wymagających dobrej jakości obrazu zdecydowanie się ona nie nadaje. Problemem są nie tyle same szumy (chociaż znacznie degradują one detale zdjęcia), co ogromny spadek rozpiętości tonalnej. Powoduje on, iż w głębokich cieniach zdjęcia zwykle nie uchowa się nic prócz burych plam.
Osobna uwaga należy się przeciwległemu końcowi skali ISO, czyli ustawieniu LO 1. Poza możliwością wydłużenia czasu ekspozycji bądź stosowania większych otworów przysłony nie daje ona większych korzyści. Szumy są niższe minimalnie (co nie dziwi, gdyż poziomem odniesienia są niezauważalne szumy dla 200 ISO), nie poprawia się też rozpiętość tonalna rejestrowanych zdjęć. Co gorsza, rzeczywista czułość matrycy przy tym ustawieniu jest bliższa raczej 125 ISO, gdyż zdjęcia naświetlane w trybie manualnym według "tabelki" są zwykle prześwietlone o 1/3 EV.
|
Jak wyraźnie widać, redukcja szumów zaczyna działać od czułości 800 ISO. |
Do dyspozycji mamy trójstopniową redukcję szumów, której działanie (przynajmniej dwóch pierwszych stopni) jest dość delikatne. Chociaż producent tego nie podaje, włacza się ona do akcji przy czułościach matrycy ustawionych na 800 ISO lub wiecej.