Wiele stabilizowanych obiektywów oraz aparatów ze stabilizacją dysponuje przełącznikiem trybu działania układu redukcji drgań. W pierwszy z nich, domyślnym, soczewka korygująca lub matryca poruszane są w osi poziomej i pionowej. W drugim element ten przemieszcza się tylko w jednej osi, co ma znaczenie podczas fotografowania poruszającego się obiektu poprzez jego śledzenie (tzw.
panning lub panoramowanie). Jeżeli nasz aparat lub obiektyw ma stabilizację a nie ma takiego przełącznika może to oznaczać dwie rzeczy: w nowszych konstrukcjach ciągły ruch w jednym kierunku jest wykrywany i sprzęt sam ustawia się w trybie pracy, w którym nie będzie próbował go neutralizować – wówczas możemy bez przeszkód panoramować korzystając z dobrodziejstw stabilizacji. Starsze typy stabilizatorów mogą jednak w takich sytuacjach kompensować drgania również w płaszczyźnie, w której wykonujemy panning, co spowoduje że zdjęcie będzie poruszone, choć nie powinno. Jeżeli więc podczas pierwszych prób zobaczymy, że panoramowanie z włączoną redukcją drgań nie przynosi pożądanych efektów, wyłączmy stabilizator i spróbujmy ponownie.
|
Popularna ''elka'', czyli obiektyw Canon EF 70-200 mm f/4 L IS USM. Na jej korpusie widać m.in. włącznik stabilizatora oraz przełącznik trybów jego działania. |
Posiadacze stabilizowanych aparatów oraz optyki, których konstrukcja jest starsza niż 2 lata mogą mieć również problemy przy fotografowaniu ze statywu. Modele takie przy wykonywaniu zdjęcia nieporuszającym się aparatem mogą mieć tendencje do kompensowania nieistniejących drgań, co da efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. Jedyną radą na to jest wyłączenie stabilizatora
Stabilizacja cyfrowa – skracamy ekspozycję
W ciągu ostatniego czasu w sprzedaży zaroiło się od aparatów kompaktowych z dumnie brzmiącymi napisami na opakowaniach w rodzaju "Digital Shake Reduction", "Double Image Stabilization" lub podobnie brzmiących. Zjawisko to stało się tak powszechne, że wymaga jednoznacznego komentarza: mechanizmy te, choć prezentowane przez producentów jako systemy stabilizacji drgań, w większości przypadków nie mają z nimi
nic wspólnego. W sprawie tej wypowiadało się już wiele pism i portali branżowych, a nawet
Camera & Imaging Products Association, jednak wiele wskazuje na to, że hasło "cyfrowa stabilizacja" stało się już na tyle utartym sloganem reklamowym, że planując zakup aparatu koniecznie powinniśmy wiedzieć z czym mamy tu do czynienia.
|
Na liście funkcji reklamowanych na opakowaniu aparatu Nikon COOLPIX S510 znajduje się m.in. system stabilizacji VR oraz maksymalna czułość 2000 ISO. Z komunikatu tego nie dowiemy się jednak, jaka będzie jakość obrazu przy tak wysokiej czułości. |
Najprościej rzecz ujmując stabilizacja realizowana nie za pomocą ruchomych elementów optycznych bądź światłoczułych polega na chwilowym lub stałym podbiciu czułości ISO do wartości, która umożliwi skrócenie czasu naświetlania wykonanie nieporuszonego zdjęcia w trudnych warunkach oświetleniowych. Teoretycznie mechanizm ten jest skuteczny a jego zasada działania – jasna. Dlaczego więc jest on tak piętnowany jako "pułapka marketingowa"? Z kilku powodów. Po pierwsze, jest to reklamowanie pewnej funkcji jako coś, czym ona
de facto nie jest. Po drugie żadna reklama nie informuje o największym problemie związanym z silnym podbiciem czułości aparatu – często do wartości 1600 ISO lub więcej. Jest nim silne zaszumienie obrazu połączone często z jego rozmyciem i dwukrotnym lub większym zmniejszeniem rozmiarów zdjęcia. Czyni to systemy cyfrowej stabilizacji narzędziem o mocno wątpliwej skuteczności.
Nie należy jednak wszystkich aparatów wyposażonych w tę funkcję wrzucać do jednego worka. Przede wszystkim różne modele aparatów różnie reagują na wysokie wartości ISO – jedne radzą sobie z redukcją szumów lepiej, inne gorzej, a jeszcze inne zupełnie sobie nie radzą. Wiele zależy od stopnia podbicia, które możemy sprawdzić w specyfikacji technicznej sprzętu – jeżeli na przykład maksymalna fizyczna czułość matrycy wynosi 800 ISO, a w trybie Shake Reduction (czy jak brzmi jego nazwa) podnoszona jest do 1600 ISO, to efekty tego mogą nie być zbyt destrukcyjne (choć też stabilizacja taka nie będzie szczególnie skuteczna, zapewni bowiem jedynie dwukrotne skrócenie czasu ekspozycji). Zupełnie inaczej powinniśmy potraktować informację, że włączenie tego trybu zwiększa czułość do 6400 ISO. Na papierze brzmi to może imponująco, ale bądźmy pewni, że zdjęć tych nie będzie się dało oglądać.
|
Wiele nowych aparatów, takich jak Olympus FE-300 zaopatrzonych jest w dodatkowy tryb, często wyprowadzany na pokrętło, który włącza tryb podbijanej czułości matrycy. Najczęściej jest on oznaczany piktogramem trzęsącej się dłoni. |
Również wiele cyfraków funkcję tę ma zaimplementowaną w bardziej przemyślany sposób. W najprostszym wydaniu aparat może na przykład mierzyć aktualną ogniskową i tak ustawiać czułość, aby czas naświetlania przy niezmienionej ekspozycji był wystarczająco krótki dla osiągnięcia zadowalających efektów. Bardziej zaawansowane modele mają też czujniki ruchu, które wykrywają (a czasem nawet mierzą) drgania aparatu i włączają podbicie tylko wówczas, gdy jest to konieczne. Wszystko to może pozytywnie wpłynąć na jakość zdjęć również wówczas, gdy nieopatrznie włączymy tryb cyfrowej redukcji drgań, a wykonujemy zdjęcia przy jasnym świetle.
|
Nawet dość stary, kieszonkowy aparat Sony DSC-T9 udało się wyposażyć w całkiem skuteczny system optycznej stabilizacji Super Steady Shot. I całe szczęście, gdyż zdjęcia wykonane nim przy maksymalnej czułości 640 ISO są już bardzo złej jakości. |
Jak więc podczas zakupów odróżnić optyczną stabilizację w aparacie od cyfrowej? Systemy redukcji drgań oparte na elementach mechanicznych są w świadomości fotografujących (oraz specjalistów od marketingu) elementem nobilitującym dany model aparatu. Możemy więc mieć pewność, że jeżeli dany aparat ma stabilizację optyczną, to producent nie omieszka nas o tym poinformować zarówno napisem na pudełku, jak i odpowiednią notką we wszystkich katalogach i materiałach promocyjnych. Z kolei aparaty wyposażone w obydwa systemy redukcji drgań zawsze będą reklamowane jako posiadające "podwójny system stabilizacji obrazu". Wybierając taki model możemy być pewni, że będzie w nim odpowiedni układ optyczny. A redukcja cyfrowa? Cóż, zawsze możemy ją wyłączyć.