Poradnik kupującego ABC fotografii – kompozycja
Strona główna  >  Sprzęt  >  Testy praktyczne  >  TEST: Canon EOS 40D – krok w stronę ideału


Jeśli chcesz być na bieżąco z tym,
co dzieje się w świecie fotografii oraz otrzymywać informacje o nowych artykułach publikowanych w naszym serwisie, zapisz się do FOTOlettera.


Zapisz Wypisz

Porównywarka Porównywarka kompaktów Porównywarka kompaktów Porównywarka lustrzanek Porównywarka obiektywów
Czy wiesz, że ...
Zaprezentowany w 2003 roku Olympus E-1 był pierwszą lustrzanką należącą do systemu Cztery Trzecie – zaprojektowanego od podstaw w pełni cyfrowego standardu SLR?
Polecamy

Patagonia 2012

FotoGeA.com O fotografowaniu i podróşach

Akademia Fotoreportażu

FotoIndex

Chronoskron

Foto moon pl
 
Kurs Fotografii Warszawa

TEST: Canon EOS 40D – krok w stronę ideału
Autor: Marcin Pawlak, Jarosław Zachwieja



Jarosław Zachwieja
redaktor portalu Fotografuj.pl . Użytkownik lustrzanek cyfrowych systemu Canon EOS – niegdyś 350D, a obecnie 30D.

Dużo zrobiono, dużo zostało do zrobienia
Trudno oprzeć się wrażeniu, że konstrukcje lustrzanek cyfrowych firmy Canon od kilku pozostają w stanie hibernacji – przynajmniej jeśli chodzi o ergonomię i funkcjonalność. Zmieniane ciągle w niewielkim stopniu modele "trzy-" i "dwucyfrowe" stały się jednymi z najlepiej rozpoznawalnych serii cyberluster. Jednak silny atak ze strony konkurencji (mam na myśli ogromny sukces Nikona D300 oraz bardzo agresywny atak firmy Sony na rynek lustrzanek) sprawił, że Canon EOS 40D różni się znacznie bardziej od poprzedników, niż wskazywałaby na to zmiana numeracji. Jest to aparat interesujący i godny polecenia, choć nie pozbawiony pewnych wad.

Zdecydowany krok naprzód
Co w Canonie EOS 40D ulepszono? Rzec można że wszystko, co w ogóle zostało zostało zmienione. Pierwsze kilka godzin mojego z nim obcowania pełne było uwag typu: "to nareszcie działa". Na pierwszy ogień poszedł autofokus. W porównaniu z tym zastosowanym w modelu 30D jest on co najmniej o klasę lepszy – bardziej precyzyjny i lepiej radzący sobie w słabym oświetleniu.
 
Poprawiona została również ergonomia, gdyż dzięki zmianie kształtu uchwytu aparat znacznie lepiej leży w ręce. Z kolei dodanie dedykowanego przycisku AF-ON znacznie ułatwiło mi fotografowanie w niektórych sytuacjach. Także wzbogacenie wyświetlaczy w wizjerze oraz na górnej części obudowy o takie parametry, jak aktualnie ustawiona czułość ISO sprawiło, że fotografowanie bez konieczności ciągłego kontrolowania ustawień stało się znacznie wygodniejsze.
 
Spośród udoskonaleń funkcjonalnych z największym entuzjazmem powitałem wszelkie zapożyczenia z bardziej zaawansowanych korpusów "jednocyfrowych", a przede wszystkim programowalne tryby pracy, czyli tzw. customy, menu osobiste oraz znacznie bardziej przejrzyste i przyjazne w obsłudze menu.
 
Spośród zupełnie nowych funkcji programu szczególnie przypadły mi do gustu tryb sRAW, który idealnie sprawdza się do wykonywania zdjęć na potrzeby publikacji internetowych oraz tryb Live View, który – pomimo braku trybu automatycznego ustawiania ostrości opartego o miejscową analizę kontrastu sceny – jest bardzo pomocny podczas fotografii studyjnej oraz makro.

Nadal nie naprawione zaniedbania
Dwa lata temu zmieniłem filigranową "trzystapięćdziesiątkę" na stojący o oczko wyżej w canonowej hierarchii model 30D. Od tego czasu nieustannie zadziwia mnie on – niestety w negatywnym sensie – ograniczeniami, jakie wprowadzili do tej konstrukcji jej projektanci. Wiele z nich jest bowiem charakterystycznych dla znacznie tańszych lustrzanek amatorskich klasy "entry-level".
 
Niestety "czterdziestka" też nie jest wolna od tych wad. Za najbardziej skandaliczną od dawna uznaję ograniczenie możliwości korekty ekspozycji do zakresu od -2 do +2 EV. Panowie inżynierowie z firmy Canon, powinniście wiedzieć, że to stanowczo za mało w korpusie tej klasy! Podobnie ma się sprawa z czułością ISO – fizyczna wartość 1600 ISO z możliwością cyfrowego podbicia do 3200 ISO od co najmniej dwóch lat nie jest już niczym niezwykłym.
 
Niestety również wiele z wprowadzonych innowacji w modelu EOS 40D zostało potraktowane zbyt lekceważąco. Funkcjonalność mechanizmu Auto ISO jest tak marna, że równie dobrze mogłoby jej nie być. Podobnie hasła o zwiększeniu szczelności gniazda pamięci oraz komory akumulatora można uznać za żart – bo co do tego, że umieszczona pod klapką cieniutka gąbka będzie lepszym zabezpieczeniem, niż dotychczasowe, to raczej nie mam złudzeń.
 
Odniosłem również wrażenie, że projektanci tego bardzo skądinąd udanego i funkcjonalnego korpusu nie mają pomysłów na to, w którą stronę rozwijać jego konstrukcję. Świadczy o tym między innymi wyjątkowo nieszczęśliwe umieszczenie włącznika trybu Live View – jest nim przycisk Set, czyli jedyny naprawdę programowalny przycisk na całym korpusie. Czyż nie lepszą i bardziej domyślną lokalizacją byłby przycisk funkcji Direct Print (która zresztą, będąc niemal bezużyteczną w tej klasie aparatów, promowana jest przez producenta z podziwu godnym uporem)? Nadaje się ona do tego celu znakomicie z co najmniej trzech powodów: jest wyróżniona podświetleniem, nie jest wykorzystywana w trybie fotografowania, a jedynie podczas przeglądania zdjęć, a kolejni użytkownicy aparatów Canon z serii EOS xxD od lat bezskutecznie walczą o lepsze jej wykorzystanie.

Komu czterdziestkę?
Niezależnie od kilku gorzkich słów, które wylałem (dotyczą one bowiem głównie tych funkcji, które nie zostały rozwinięte od bardzo dawna – niektóre pochodzą jeszcze z czasów Canona EOS 10D), uważam model 40D za bardzo udany. Na aukcjach internetowych można go odnaleźć już w cenie około 3 350 złotych, co w połączeniu z akcją Cashback Canona (dla tego modelu jest to obecnie 540 złotych) daje niewiele ponad 2 800 złotych. Jest to naprawdę znakomita cena za sprzęt tej klasy.
 
Wahałbym się jednak przed podjęciem decyzji o zamianie na niego wysłużonej "trzydziestki". Powodem są cechy, których w codziennej praktyce potrzebuję, a które ku mojemu wielkiemu żalowi nie zostały w tym modelu wprowadzone – głównie chodzi tu o funkcjonalny mechanizm Auto ISO, zakres korekty ekspozycji na poziomie co najmniej od -3 do +3 EV oraz maksymalna czułość 6400 ISO. Być może doczekam się ich w EOS'ie 50D.
 
Natomiast z czystym sumieniem mogę polecić Canona EOS 40D każdemu, kto szuka dla siebie korpusu tej klasy, przesiada się z Canona "trzycyfrowego" bądź też zależy mu na jednej z cech nowego korpusu, takich jak znakomity autofokus, jasny i duży wizjer lub duża szybkostrzelność. Na pewno jest to sprzęt, który nie zawiedzie swoich nabywców. Muszą oni tylko pamiętać, aby zaznajamianie się z aparatem rozpocząć od regulacji Funkcji użytkownika (Custom function) – ich domyślne ustawienie jest bowiem kompletnie bezsensowne i odcina od wielu użytecznych cech tego modelu.

Powrót do listy artykułów
Konkurs  Konkurs
Nocą wszystko wygląda inaczej

Pod osłoną nocy świat wygląda inaczej. Przenikają go miejskie światła, iluminacje budynków i głębia czerni. Fotografowanie przy słabym oświetleniu nie należy do najłatwiejszych, ale może przynieść fantastyczne, oryginalne efekty i wiele radości. Zabierzcie aparaty na nocną wyprawę i pokażcie, co uda Wam się uchwycić!
Nocą wszystko wygląda inaczej
 
Ostatnio dodane zdjęcie:
[30.11.2018]
Autor:
Ilona Idzikowska
 
Dodaj swoje zdjęcie
Przejdź do galerii
Poprzednie konkursy
Nagrody w konkursie

 


AKTUALNOŚCI | SPRZĘT | EDYCJA OBRAZU | TEORIA | PRAKTYKA | SZTUKA
Mapa serwisu mapa serwisu Reklama reklama Kontakt kontakt
Czas generacji: 1.978s.