Sponsoring
Jeśli chcemy korzystać ze wsparcia sponsorów, to niezbędny jest:
- interesujący, z punktu widzenia potencjalnego sponsora, cel wyprawy (i to w cale nie musi to być pierwszy trawers obu Ameryk, czy wejście na 6 ośmiotysięczników w jednym roku);
- ciekawy plan wyprawy;
- strona wyprawy w sieci – w ten sposób możemy łatwo pokazać nasze zaangażowanie w wyprawę i przedstawić informację, które trudno byłoby przedstawić w e-mailu;
- przedstawienie korzyści, jakie potencjalny sponsor mógłby otrzymać wspierając wyprawę.
Warto dobierać sponsorów pod kątem tego co mogą wnieść do wyprawy. Większość potencjalnych sponsorów niechętna udziela wsparcia finansowego – preferują natomiast wsparcie rzeczowe. Warto o tym pomyśleć, ponieważ lista rzeczy potrzebnych podczas wyprawy może być naprawdę długa. Nie ma jednak co ukrywać – o wsparcie w dzisiejszych czasach jest niezwykle trudno.
|
fot. Łukasz Kuczkowski |
Nie warto też rozmieniać się na drobne i korzystać ze wsparcia zbyt wielu sponsorów. Może się bowiem okazać, że większość zdjęć, które przywieziecie oddacie sponsorom. Czasami warto po prostu zrezygnować ze wsparcia, jeżeli jego koszt jest niewspółmierny do uzyskanych korzyści.
Warto też zadbać o właściwą umowę określającą m.in. zobowiązania obu stron i zasady wykorzystywania zdjęć. Szczególnie ta ostatnia kwestia powinna być szczegółowo uregulowana.
Od typowego sponsoringu należy odróżnić patronat medialny. Jest udzielany m.in. przez gazety i czasopisma, portale internetowe czy radio/telewizję. Pozwala na nagłośnienie wyprawy, co często jest ważnym argumentem w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. Dlatego starania o wsparcie warto zacząć właśnie od uzyskania patronatu medialnego, a dopiero następnie szukać sponsorów.
Pozostałe przygotowania do wyprawy
Zawsze przed wyjazdem staram się możliwie najwięcej poczytać o danym kraju / regionie czy ludziach go zamieszkujących. Daje to wymierne korzyści – łatwiej zrozumieć dane miejsce czy ludzi. W oczach mieszkańców jest się bardziej interesującym. Ogranicza to też popełnienie
faux pax. Zachęcam zatem do czytania książek traktujących o miejscach, które odwiedzimy i ludziach, z którymi przyjdzie nam się spotkać. Nie ograniczajmy się przy tym do przewodników. Również zasoby sieci są niewyczerpalnym źródłem interesujących informacji.
|
fot. Łukasz Kuczkowski |
Aby nie być gołosłownym: tylko dzięki takim przygotowaniom do ostatniej mojej wyprawy dowiedziałem się, że rdzenni mieszkańcy Grenlandii to nie Eskimosi, a Inuici. Co więcej – słowo "Eskimos" dla Inuitów ma znaczenie pejoratywne oznacza bowiem "jedzący surowe mięso" w niezbyt miłym kontekście. Wiedza, którą zdobyłem przed wyprawą pozwoliła mi na uniknięcie takiego
faux pax.
Warto też zadbać o swoją kondycję fizyczną przed dłuższą lub bardziej wymagającą wyprawą. Przyda się na szlaku.