Migawki w aparatach cyfrowych
Cechą charakterystyczna migawek stosowanych w większości aparatów cyfrowych jest to… że ich nie ma. To nie żart – matryce stosowane w aparatach cyfrowych (przede wszystkim kompaktowych) pozwalają w dość dużym zakresie regulować czas zbierania informacji o obrazie, a więc czas ekspozycji. Pozwala to nie tylko uprościć konstrukcję takiego aparatu (a więc i obniżyć jego cenę), ale i zmniejszyć rozmiary. To właśnie dzięki tej właściwości stosowanych sensorów zawdzięczamy aparaty tak małe, że mieszczą się w telefonach komórkowych.jeśli zatem w dokumentacji aparatu kompaktowego widzimy pozycję "migawka elektroniczna" możemy być pewni, że aparat ten nie ma migawki z prawdziwego zdarzenia.
|
W cyfrowych aparatach kompaktowych za regulowanie czasu ekspozycji odpowiada matryca światłoczuła. |
No dobrze, ale dlaczego w takim razie cyfrowe lustrzanki w dalszym ciągu wyposażane są w mechaniczne migawki? Przecież to stosunkowo drogi element aparatu, na dodatek podlegający zużyciu (migawka amatorskiej lustrzanki cyfrowej wytrzymuje od 60 do 100 tysięcy cykli pracy, czyli wykonanych zdjęć). Aparaty kompaktowe pozbawione są migawki niejako z konieczności – matryca musi przez cały czas rejestrować obraz, by zapewnić możliwość kadrowania zdjęcia na wyświetlaczu. Ponadto w cyfrowych kompaktach sensor światłoczuły jest uniwersalnym elementem pomiarowym odpowiadającym za dostarczenie danych układom kontroli ekspozycji oraz ustawienia ostrości (autofokusowi). Aby wszystko to zapewnić, matryca aparatu musi pracować "na okrągło". Ma to jednak określone konsekwencje. Część powierzchni matrycy musi zostać poświęcona na układy kontrolujące czas zbierania danych – powoduje to, że zmniejszona zostaje jej aktywna powierzchnia, a co za tym idzie, większe są elektroniczne szumy widoczne na zdjęciach. Ponadto stale pracujący przetwornik wyraźnie się grzeje, co w konsekwencji znów doprowadza do wzrostu zaszumienia (wraz z temperaturą rośnie tzw. ciemny prąd matrycy).
Tymczasem w lustrzankach matryca nie musi pracować przez cały czas – kadrowanie zdjęcia zapewnia nam lustrzany wizjer optyczny, zaś za pomiar ekspozycji zdjęcia i ustawienie ostrości odpowiadają wyspecjalizowane układy pomiarowe. Dzięki temu matryca mniej się grzeje, a zastosowanie migawki pozwala dodatkowo uprościć budowę sensora światłoczułego i efektywniej wykorzystać jego powierzchnię. Oczywiście od reguły bywają wyjątki – wśród lustrzanek jest nim Nikon D70 (oraz aparaty wyposażone w analogiczną matrycę: D70s, D50 oraz D40). Otóż aparat ten jest co prawda wyposażony w metalową migawkę lamelkową, jednak reguluje ona czasy ekspozycji w zakresie od 30 sekund do 1/500 sekundy. Krótsze czasy naświetlania zdjęcia są już uzyskiwane elektronicznie. Skutkuje to nieco większym niż u konkurencji poziomem szumów (za wyjątkiem D40, ale jest to zasługą bardzo dobrego układu redukcji szumów), ale ma też swoje zalety. Mianowicie małoobrazkowe lustrzanki Nikona z hybrydową migawką jako jedyne pozwalają wykonywać zdjęcia z lampą błyskową przy czasie synchronizacji 1/500 s (pomijając wykonywanie zdjęć w trybie hi-speed, ale to już temat na odrębny artykuł).
Zobacz także:
Do czego służy i jak działa przysłona?
Ekspozycja zdjęcia (EV), czyli podstawa fotografii
Jedno zdjęcie z wielu - do czego służy bracketing?
Głębia ostrości w praktyce i w teorii