Niemal cztery lata temu, rok po premierze pierwszej lustrzanki z serii α (A100), firma Sony zaprezentowała model A700 – znacznie bardziej zaawansowany funkcjonalnie model przeznaczony dla wymagających fotoamatorów. I choć od tego momentu w ofercie japońskiego koncernu pojawiło się wiele aparatów z wymienną optyką o odmiennej konstrukcji, na następcę A700 fanom tego modelu przyszło czekać do tej pory. No właśnie, na następcę?
Jednak nie lustrzanka
Już pierwszy rzut oka w specyfikację A77 (bo o tym aparacie mowa) uwidacznia, że przeznaczony jest dla tej samej grupy użytkowników – wymagających fotoamatorów, oczekujących aparatu wytrzymałego, funkcjonalnego i dobrze leżącego w dłoni, natomiast niekoniecznie małego i lekkiego. Jednak A77 pod jednym względem różni się zasadniczo od A700 – otóż nie jest lustrzanką. Firma Sony od pewnego czasu forsuje koncepcję aparatu z półprzepuszczalnym lustrem, wyposażonego w elektroniczny wizjer zamiast lustrzanego układu celowniczego. Do tej pory były to jednak aparaty skierowane do mniej wymagających użytkowników (mowa o starszych A35 i A55V oraz zaprezentowanym ostatnio
A65). Wprowadzając model A77 producent najwyraźniej postanowił sprawdzić powodzenie koncepcji SLT (Single Lens Translucent) wśród bardziej wymagających odbiorców. W efekcie otrzymaliśmy aparat wyglądający jak klasyczna, półprofesjonalna lustrzanka, jednak konstrukcyjnie znacznie od niej odbiegający, o czym świadczy brak klasycznego "garbu" kryjącego pryzmat pentagonalny.
|
Widoczne lustro jest półprzepuszczalne i nie podnosi się podczas wykonywania zdjęć. |
Sercem tradycyjnego układu celowniczego stosowanego w lustrzankach jest ruchome lustro, kierujące obraz rzutowany przez obiektyw na matówkę, na której możemy oglądać go za pośrednictwem optycznego wizjera. Z układem lustra i wizjera (nie wnikając w detale konstrukcyjne) związane są układy automatycznego ustawiania ostrości (AF) oraz pomiaru ekspozycji. Ponieważ podczas wykonywania każdego zdjęcia lustro zostaje podniesione, mocno komplikuje to wykonywanie zdjęć seryjnych – między innymi dlatego profesjonalne, szybkostrzelne lustrzanki są tak drogie (układ napędu lustra musi być odpowiednio wydajny i wytrzymały). Z tego samego powodu również w trakcie filmowania i korzystania z podglądu LiveView nie można skorzystać z głównego układu pomiarowego AF.
|
Mimo zewnętrznych podobieństw i korzystania z tych samych obiektywów, co lustrzanki, aparaty SLT mają odmienną budowę wewnętrzną. Do kadrowania zdjęć służy elektroniczny wizjer, a nieruchome, półprzepuszczalne lustro zapewnia ciągłą pracę układu AF. |
By obejść to ograniczenie, firma Sony zaprezentowała
zupełnie odmienne podejście do tematu.
Zrezygnowano mianowicie z wizjera optycznego na rzecz elektronicznego, prezentującego obraz rejestrowany przez matrycę aparatu, zaś miejsce ruchomego lustra zajęło umieszczone na stale pod kątem 45 stopni,
półprzepuszczalne lustro kierujące obraz do układu pomiarowego AF (do pomiaru ekspozycji wykorzystywany jest główny przetwornik aparatu). To radykalne odejście od koncepcji klasycznej lustrzanki zapewnia
ciągłą pracę układów pomiarowych aparatu, nie jest ona ograniczona do przerw pomiędzy wykonywaniem kolejnych zdjęć. Dodatkową korzyścią jest to, że
lustrzankowy, precyzyjny układ pomiarowy AF oparty na pomiarze fazowym działa również w trakcie filmowania.
Nic zatem dziwnego, że półprzepuszczalne lustro zagościło w aparatach Sony na dobre i w zaprezentowanym niedawno modelu A77 pozwoliło osiągnąć
aż 12 klatek na sekundę – przy działającym stale pomiarze AF!
Problemem, na który natknęli się konstruktorzy pierwszych lustrzanek wyposażonych w podgląd LiveView, była konieczność zamknięcia migawki przed wykonaniem zdjęcia. Powodowało to większe niż w wypadku korzystania z wizjera optycznego opóźnienie wyzwolenia migawki w stosunku do momentu wciśnięcia spustu. Konstruktorzy A77 wyeliminowali ten problem, stosując tzw.
elektroniczną pierwszą kurtynę migawki (wykorzystaną również w nowych bezlusterkowcach
NEX-5N oraz NEX-7 oraz aparacie
SLT-A65).