Przecieki poprzedzające premierę nowego korpusu dla początkujących amatorów większość przyjmowała z niedowierzaniem – sześciomegapikselowa matryca, brak napędu dla obiektywów AF i górnego wyświetlacza? Owe szokujące dla wielu wieści okazały się być zgodne z prawdą. Strzał w stopę, czy starannie przemyślany produkt, stanowiący element szerszej, długofalowej strategii?
Rzeczy spodziewane…
Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, postaramy się krótko scharakteryzować wspomniany aparat. Już na pierwszy rzut oka widać wpływ, jaki na projekt obudowy miał słynny włoski stylista,
Giorgetto Giugiaro, który bezpośrednio lub pośrednio nadał kształt większości lustrzanek Nikona – począwszy od analogowego modelu F3 z 1980 roku. Korpus "czterdziestki" bez wątpienia nazwać można miniaturowym, jednak w przeciwieństwie choćby do EOS-a 350D, niewielkie gabaryty nie wpływają ujemnie na wygodę użytkowania. Bardzo dobrze dobrane rozmiary i kształt przedniego uchwytu w połączeniu z odpowiednim wyprofilowaniem tylnej ścianki powodują, że aparat trzyma się bardzo pewnie.
Na poniższym zdjęciu można przyjrzeć się nowemu korpusowi Nikona ze wszystkich stron. Wystarczy najechać myszą na wybraną miniaturę zdjęcia. Z kolei kliknięcie na większe zdjęcie pozwoli przyjrzeć się modelowi jeszcze dokładniej.
Mimo tego, że nowy korpus pod względem wyglądu od razu zdradza pokrewieństwo zarówno ze starszymi, jak i obecnie produkowanymi lustrzankami Nikona, koncepcja jego obsługi nie jest prostą adaptacją jednego z wcześniejszych modeli (jak to miało miejsce w przypadku D50). D40 został zaprojektowany od nowa pod kątem potrzeb określonej grupy użytkowników – początkujących, bądź niewymagających fotoamatorów. W konstrukcji małego Nikona wykorzystano wiele elementów pochodzących z innych modeli, jednak zabudowano je w korpusie stworzonym od podstaw dla wspomnianej grupy odbiorców.
Już na pierwszy rzut oka widać konsekwencje takiego podejścia: po raz pierwszy w lustrzance cyfrowej Nikona zabrakło górnego wyświetlacza, którego funkcję przejął duży, tylny ekran LCD, wyświetlający w zależności od trybu pracy aparatu: bieżące parametry, podgląd wykonanego zdjęcia, bądź menu ustawień aparatu.
|
Wyświetlane na dużym ekranie LCD spolszczone menu może mieć dwojaką postać: klasyczną (po lewej), odwzorowującą układ tradycyjnego górnego wyświetlacza oraz bardziej poglądową, animowaną. Dla miłośników gadżetów przewidziano ponadto możliwość podłożenia pod menu własnoręcznie wykonanego zdjęcia. Dodatkowo można wybrać inny rodzaj menu dla programów tematycznych, a inny dla trybów PASM. |
|
Animowany obraz listków przysłony pozwala łatwiej uzmysłowić sobie związek pomiędzy wielkością otworu przysłony a jej wartością. |
Połączenie funkcji obu wyświetlaczy ma dalej idące konsekwencje. Zniknęły osobne przyciski służące do wyboru punktu pomiaru światła, balansu bieli, trybu wykonywania zdjęć, wielkości i jakości zapisywanych fotografii oraz włączania samowyzwalacza. Wszystkie te parametry regulujemy, korzystając z głównego wyświetlacza aparatu. Dla początkujących może być to rozwiązanie korzystne: wszystkie ustawienia zgromadzone w jednym miejscu, nie trzeba się zastanawiać, który przycisk nacisnąć, aby ustawić balans bieli, a który, by zmienić sposób pomiaru światła. Po jakimś jednak czasie taki sposób obsługi może wywołać zgrzyt zębów – prześwietliliśmy zdjęcie, chcemy szybko zmienić pomiar światła na punktowy, a tymczasem trzeba włączyć wyświetlacz, odczekać (o tym jeszcze wspomnimy…), przełączyć go w tryb zmiany ustawień, wybrać pozycję odpowiadającą za sposób pomiaru ekspozycji, zmienić rodzaj pomiaru, zatwierdzić zmianę, uff… Trwa to niemal tyle, ile czytanie poprzedniego zdania. Jeśli zmiana miała być wprowadzona "na jedno zdjęcie", frustracja będzie jeszcze większa. Jest to rzecz dla początkujących bez znaczenia – oni i tak będą się długo zastanawiać nad każdą zmianą. Jednak prędzej czy później niemal każdy przestaje być początkującym… W pewnym stopniu zaradzić może tym problemom konfigurowalny przycisk funkcyjny, jednak przypisać można mu jedynie niektóre parametry (ale na przykład opcji wyboru trybu pomiaru światła już nie!), a poza tym jest tylko jeden. Zatem szybko zmienić możemy albo balans bieli, albo czułość matrycy, ale już obu tych parametrów nie da się zmodyfikować.
|
Programowalnemu przyciskowi funkcyjnemu nie można niestety przypisać wyboru sposobu pomiaru ekspozycji. |
Układ automatycznego ustawiania ostrości to nowa konstrukcja (układ Multi-CAM 530). O ile w aparatach średniej i wyższej klasy zasada "im więcej, tym lepiej" ma się w najlepsze, to w aparacie dla początkujących Nikon postawił jednak na umiar – D40 oferuje "zaledwie" trzy poziomo ułożone pola pomiaru AF, przy czym czujnik centralny jest krzyżowy. Zachowano natomiast właściwą produktom Nikona wysoką czułość układu AF – zakres pracy to -1 do +19 EV. Jest to istotne choćby z tego względu, że Nikony D40 w ogromnej większości użytkowane będą z ciemnymi, amatorskimi obiektywami.
Układ pomiaru światła zaadaptowany został z modelu D80 – podobnie jak w droższym korpusie, jest to 420-polowy układ pomiarowy, uwzględniający również informację o barwie. Także w tym wypadku widać umiar – tysiącpolowe matryce pomiarowe zarezerwowane zostały dla modeli pół- i profesjonalnych. Warto przy tym pamiętać, że cała konkurencja zadowala się kilkunasto- bądź kilkudziesięciopolowymi układami pomiaru ekspozycji.
Zupełnie nowy jest sposób zasilania aparatu. Nowy akumulator EN-EL9 ma pojemność 1000 mAh, jest przy tym niemal o połowę mniejszy i lżejszy od stosowanych dotychczas w korpusach D50/70/80/100/200. Jak zapewnia producent, pojemność ogniwa powinna wystarczyć na wykonanie ponad 450 zdjęć, jest tu jednak pewien haczyk. Pamiętać należy, że każdorazowa zmiana ustawień aparatu oznacza włączenie dużego, kolorowego i podświetlanego wyświetlacza. Z tego też powodu rzeczywista wydajność akumulatora w dużej mierze zależeć będzie od preferowanego przez nas sposobu pracy. Na szczęście czas wygaszania ekranu można w dużym zakresie regulować i to osobno dla różnych trybów pracy aparatu.
|
Nowy akumulator EN-EL9 jest znacznie mniejszy i lżejszy od modeli zasilających pozostałe lustrzanki Nikona. |