Nowej wystawie galerii FF w Łodzi pt.
Martwe z natury autorstwa dr hab. Ryszarda Czernowa towarzyszy motto: „Materii dana jest nieskończona płodność, niewyczerpana moc życiowa i zarazem uwodna siła pokusy, która nas nęci do formowania. W głębi materii kształtują się niewyraźne uśmiechy, zawiązują się napięcia, zgęszczają się próby kształtów. Cała materia faluje od nieskończonych możliwości, które przez nią przechodzą mdłymi dreszczami. Czekając na ożywcze tchnienie ducha, przelewa się ona w sobie bez końca, kusi tysiącem słodkich okrąglizn i miękkości, które z siebie w ślepych rojeniach wymajacza”.
(Cytat z utworu „Traktat o manekinach. Albo wtóra księga rodzaju” Bruno Schulza.)
|
Martwe z natury, Organicus |
Ryszard Czernow w swych
fotomontażach realizuje określone pomysły od kilkunastu lat. Nie podążają one za modnymi tematami, lecz istnieją we własnym teatrze zdarzeń przenikniętym okruchami przyrody, śladami istnienia i wyobraźni, która łączy wszystkie te elementy.
Resztki natury?
Fragmenty skał, na nich owady, gady czy pajęczaki, istnieją w wypreparowanej przez artystę prywatnej przestrzeni podobnie, jak motyle w zbiorze zoologa lub dość chaotycznie zbierane znaczki w klaserze kolekcjonera. –
Widzimy niepokojące fragmenty świata, który w miarę oglądania coraz bardziej oswajamy, gdyż nie ma w nich definitywnego końca czy zakończenia – opisuje
kurator wystawy, Krzysztof Jurecki.
–
Ale musimy się zastanowić, dlaczego oglądamy „resztki” natury i zmutowane szkielety? Życie chyba jeszcze istnieje, lecz transformuje w różne niezwykłe formy, jak po katastrofie atomowej. Wszystko to uczynił sam człowiek, który postawił siebie w miejsce Boga. Jednak oglądane płaskie kompozycyjnie obrazy przywołują wyłącznie skojarzenia postapokaliptyczne, choć bez bliższych konotacji religijnych – kontynuuje Jurecki.
–
Oczywiście wszystko jest tu kreacją, do pewnego stopnia bardzo sprawną iluzją, ale w tej przestrzeni artystycznej jest też zawarta przestroga. Widzimy np. dziwny szkielet zawieszony między ludzką i zwierzęcą realnością istnienia a filmem z kręgu science-fiction, by przypomnieć tylko Prometeusza (2012) Ridleya Scotta. Oczywiście zawsze pojawia się niebezpieczeństwo banalizacji trudnej apokaliptycznej problematyki – dodaje kurator.
Rozbite lustro, klucze…
Opiekun nowej ekspozycji zaznacza, że inna grupa prac zestawia dwa fragmenty
skały ze zgubionym(?) pękiem kluczy, talerz z pieniędzmi i rozbite lustro. Czy są to metafory niosące ze sobą optymizm, czy też przeciwnie – tylko pesymizm? Kurator odpowiada: –
Myślę, że ich przesłanie jest podobne, gdyż są one pełne niepokoju, chociaż pewien spokój wynika z zastosowanego układu kompozycyjnego, który tym razem jest zrównoważony.
|
Martwe z natury, Organicus |