Kwestia zasilania sprzętu fotograficznego nie jest tak błahym problemem, jak mogłoby się wydawać. Już sam moment zakupu akumulatora, bądź kompletu akumulatorków dla naszego aparatu czy lampy błyskowej może nastręczyć nieco trudności i pułapek. Jak sobie z nimi poradzić opisujemy szczegółowo w artykule z serii "Wiem, co kupuję", dotyczącym
akumulatorów i baterii. Jednak prawdziwe problemy z zasilaniem sprzętu fotograficznego spotkają nas dopiero wówczas, gdy zdecydujemy się spróbować naszych sił w fotografii zimowej. Źródłem tych problemów jest
bezpośredni wpływ niskiej temperatury na pracę urządzeń oraz kondensacja pary wodnej. To drugie zjawisko zagraża raczej aparatom i ich optyce, jednak sam mróz ma bardzo poważny wpływ na pracę ogniw zasilających.
Dostępne w sprzedaży detalicznej akumulatory i baterie najlepiej funkcjonują w temperaturze pokojowej, choć dolny zakres działania większości z nich to około -20 stopni Celsjusza. Jednak nie pracują one wówczas zbyt dobrze – w takich warunkach drastycznie obniża się wydajność ogniw oraz, w większości przypadków, praktycznie zanika możliwość ich naładowania. Na szczęście nawet tak niskie temperatury (w odróżnieniu od bardzo wysokich) nie uszkadzają akumulatorów permanentnie i po ponownym ogrzaniu odzyskują one swoje dawne właściwości.
|
Współczesne lustrzanki na komplecie akumulatorów pozwalają na wykonanie powyżej 1000 zdjęć. Jednak podczas silnych mrozów liczba ta szybko maleje. |
Co nam grozi?
Spadek wydajności baterii
skutkuje ich bardzo szybkim rozładowywaniem się podczas fotografowania na mrozie. W najgorszej sytuacji są tutaj właściciele aparatów kompaktowych, które wymagają stałego zasilania ekranu LCD, również podczas kadrowania. Może się okazać, że akumulator, który w normalnych warunkach pozwala na wykonanie ponad 300 zdjęć, podczas górskiej zimowej wycieczki wystarczy na zaledwie 100. Użytkownicy lustrzanek są w nieco lepszej sytuacji, ze względu na mniejszy apetyt na prąd, ale problem szybkiego rozładowywania się baterii w niskiej temperaturze również ich dotyczy.
Nawet niewielkie
zimno wydłuża czas ładowania akumulatorów. Większości typowych ogniw nie można ładować w temperaturze poniżej 0 stopni Celsjusza. Nawet w mniej spartańskich warunkach (od 0 do 10 stopni), choć odzyskują one swoją pierwotną wydajność, nadal wymagają nieco dłuższego ładowania. Dużą popularnością cieszą się obecnie superszybkie ładowarki, które potrafią naładować przystosowane do nich akumulatory w czasie znacznie krótszym niż godzina. Warto wiedzieć, że taki tryb pracy wymaga odpowiednich warunków otoczenia i nie da się go przeprowadzić w słabo ogrzanym pomieszczeniu. Uprzedzając jednak różne pomysły, mające na celu przyspieszenie tego procesu, zdecydowanie odradzam owijanie ładowarki na czas pracy czymkolwiek, co miałoby ogrzewać ogniwa. Podczas szybkiego ładowania urządzenie to emituje bowiem tak duże ilości ciepła, że brak wentylacji doprowadzi do uszkodzenia baterii oraz stanowi poważne zagrożenie pożarowe. Tak więc nie warto ryzykować i lepiej poczekać trochę dłużej.
Jako ciekawostkę warto też dodać, że o ile niska temperatura nie sprzyja poprawnej pracy akumulatorów, o tyle znakomicie nadaje się do ich długotrwałego przechowywania.
Niskie temperatury spowalniają bowiem nieodwracalną degenerację ogniw, która dokonuje się niezależnie od tego, czy ich używamy czy nie.
|
Choć na pozór niezbyt się od siebie różnią, akumulatory niklowo-kadmowe Ni-Cd i niklowo-wodorkowe Ni-MH inaczej reagują na niskie temperatury. |
Bateria baterii nierówna
Skala problemów, z jakimi spotkamy się fotografując na mrozie w dużym stopniu będzie zależeć od baterii, których używamy. W praktyce najczęściej mamy do czynienia z ogniwami niklowo-kadmowymi, niklowo-wodorkowymi oraz litowo-jonowymi. Każde z nich nieco inaczej reaguje na niską temperaturę.
Najstarszy z wymienionych typów akumulatorów to
ogniwa niklowo-kadmowe. Choć są one najbardziej podatne na występowanie efektu pamięciowego, to zdecydowanie najlepiej ze wszystkich omawianych radzą sobie przy niskich temperaturach. Pracują na mrozie do -40 stopni Celsjusza (sprawdzają się zatem nawet podczas trudnych wypraw wysokogórskich i polarnych) i są jedynym typem akumulatorów, które można ładować w temperaturze poniżej 0 stopni Celsjusza. Powyżej 5 stopni pozwalają na ładowanie z nominalną prędkością, a najlepsze rezultaty osiągniemy w zakresie 10-25 stopni Celsjusza.
Znacznie młodsze
ogniwa niklowo-wodorkowe oferują większą pojemność od akumulatorów niklowo-kadmowych i charakteryzują się mniejszym efektem pamięciowym, są jednak znacznie mniej odporne na działanie mrozu. Przestają działać, gdy temperatura spada poniżej -20 stopni Celsjusza ani nie mogą być ładowane, dopóki nie wzrośnie ona powyżej 0. Również znacznie szybciej niż baterie niklowo-wodorkowe rozładowują się samoczynnie, a na mrozie wykazują większą tendencję do obniżania wydajności.