Rok temu producent najpopularniejszych aplikacji grafiki i wideo wprowadził do sprzedaży szóstą edycję Photoshopa Elements – pierwszą wersję tego programu, którą można było nazwać dojrzałą i przemyślaną. W
naszej recenzji tego programu zwróciliśmy uwagę, że zyskał on wreszcie swoją tożsamość i byłoby dobrze, gdyby jego twórcy nie skupiali się już na wymyślaniu go od nowa, lecz na udoskonalaniu tej koncepcji i eliminowaniu usterek. Wygląda na to, że podobnych głosów projektanci z firmy Adobe usłyszeli znacznie więcej, gdyż takim właśnie narzędziem jest Photoshop Elements 7.
|
Ekran startowy Photoshopa Elements 7. Nie widać żadnych poważniejszych zmian funkcjonalnych od czasu ''szóstki''. |
Po raz pierwszy o nowej wersji tej aplikacji
napisaliśmy pod koniec sierpnia, kiedy to Adobe opublikowało komunikat prasowy na jej temat. Informacja producenta była lakoniczna i sprowadzała się do wymienienia nowych funkcji programu. Pozwalało to wysnuć wniosek, iż nowa wersja nie różni się funkcjonalnie od "szóstki". Co się zatem zmieniło?
Tak samo, ale lepiej
Pierwsze uruchomienie programu rozczaruje z pewnością miłośników nowinek i zmian, za to ucieszy tych, dla których Photoshop Elements 6 był narzędziem bardzo dobrze rokującym, choć jeszcze niezbyt dopracowanym. "Siódemka" wydaje się być wolna od większości "chorób wieku dziecięcego", jakimi odznaczała się jej poprzedniczka. Przede wszystkim znacznie wzrosły jej stabilność (a pamiętajmy, że opisujemy tutaj wersję beta programu, a więc nie ostateczną) oraz prędkość działania. Daje się to odczuć już od samego początku, w momencie zaimportowania większej liczby zdjęć. Dotyczy to zwłaszcza prędkości generowania miniatur zdjęć zapisanych w plikach RAW, która to w poprzedniej wersji aplikacji bardzo dawała się we znaki.
|
Ekran organizera zdjęć jest na pierwszy rzut oka niemal nie do odróżnienia od tego, który znaliśmy z szóstej edycji programu. |
Nikt, kto korzystał z Photoshopa Elements 6.0 nie będzie miał najmniejszych problemów z "oswojeniem" jego nowej wersji. Interfejsy obydwu programów na pierwszy rzut oka nie różnią się niczym i większość uwag na temat funkcjonalnej strony "szóstki" zawartych w naszej
ubiegłorocznej recenzji dotyczą również "siódemki". Dlatego też w tym artykule skupimy się głównie na opisie nowych narzędzi oraz ich praktycznym wykorzystaniu.
A skoro mowa o powiązaniach starszej i nowej wersji programu, to należy wspomnieć o jednym znamiennym detalu: podczas pierwszego uruchomienia program odnajduje na dysku naszego komputera wszystkie wygenerowane przez poprzednie wersje aplikacji katalogi zdjęć i proponuje nam ich uaktualnienie, zaś stare zapisuje pod zmienioną nazwą. Zwalnia nas to z konieczności tworzenia bazy danych naszych zasobów od nowa.
|
Opcja monitorowania wybranych katalogów ułatwia rozbudowę bazy danych zdjęć o nowe fotografie – wystarczy, że wrzucimy pliki w odpowiednie miejsce, a program wykryje to automatycznie. |