Wieczór pierwszego dnia to otwarcie rajdu połączone z nocnym prologiem, a zatem dobra okazja by poćwiczyć zarówno reportażowy element relacji rajdowej, jak i spróbować sił w jej dość trudnej odmianie, jaką jest
fotografia nocna.
|
Bryan Bouffier, późniejszy triumfator 21 Rajdu Dolnośląskiego, na trasie nocnego prologu. |
Fotografowanie pędzących samochodów wśród setek osób, z których co trzecia robi zdjęcia, nie jest proste – mrowie lamp błyskowych powoduje, że na wykonanym zdjęciu możemy znaleźć nie jeden, a siedem samochodów… Walczyć z tym trudno, zatem nie pozostaje nic innego, jak wykorzystać – okazuje się, że zdjęcia można robić w ogóle nie korzystając z własnej lampy, a „na pasożyta” – posiłkując się lampami otaczających nas fotografów. Zarówno podczas przygotowania, jak i w trakcie fotografowania Domink wskazywał, czego unikać w kadrze by nie było późniejszych niespodzianek – odblaskowych kamizelek, znaków drogowych i taśm ostrzegawczych – mimo iż nocą słabo widoczne, wydobyte przez błysk lampy zniszczą źle zaplanowane ujęcie.
|
Podczas nocnych prologów nie brak fotografujących z lampą błyskową, co daje okazję do otrzymania na zdjęciu efektownych ''duchów'' - jeśli się z niej skorzysta, |
Kolejny dzień warsztatów uczestnicy w całości spędzili przemieszczając się pomiędzy poszczególnymi odcinakami specjalnymi i przy tej okazji przekonali się, jak ważna jest logistyka, czyli
wcześniejsze zapoznanie się z trasą, wybór miejsc do fotografowania i przygotowanie planów awaryjnych, by nie tracić czasu w razie np. zakorkowania się trasy dojazdowej. Okazuje się, że warto przestudiować listę startową, by znać kolorystykę samochodów i zweryfikować ją po przybyciu na miejsce – bo w trakcie rajdu takie rzeczy lubią się zmieniać.
|
Kolejny dzień warsztatów – uczestnicy warsztatu Akademii Nikona w oczekiwaniu na rozpoczęcie odcinka specjalnego. |
|
Podczas Rajdu Dolnośląskiego uczestnicy mieli okazję przekonać się, że do największych wrogów fotografów zaliczają się wszechobecne taśmy bezpieczeństwa. |
W przerwie wszyscy odwiedzili
strefę serwisową – tu można było zaobserwować i oczywiście sfotografować gorączkową (co nie oznacza chaosu) krzątaninę ekip technicznych, zadowolenie zawodników, którym poszło na trasie i nerwy tych, którzy mieli problemy. Wizyta w strefie serwisowej była okazją, by samodzielnie pomyszkować w poszukiwaniu ciekawych, a niekoniecznie oczywistych tematów. Niektórzy z uczestników warsztatów wykazali się pod tym względem naprawdę niezłym zmysłem obserwacji.
|
Bryan Bouffier przed pierwszym zjazdem do serwisu miał powody do zadowolenia. |
|
Zafrasowany Tomek Kuchar czeka na werdykt: pojedzie czy nie pojedzie... |
|
Mechanicy popularnego ''Kajto'' użyją nawet zębów, by doprowadzić wóz do pełnej sprawności. |
|
Uczestnicy warsztatu Akademii Nikona w akcji w strefie serwisowej – na razie jeszcze w grupie. |