Marketingowcy firm fotograficznych przekonują swoich klientów, że ich aparaty lub obiektywy dysponują "trybem makro już od 1 cm", sugerując tym samym ogromną przydatność tego sprzętu do makrofotografii. Większość nabywców daje się uwieść tym obietnicom ponieważ wydaje się, że im bliżej przedmiotu, tym lepiej. Jednak odległość może okazać się absolutnie nieważnym parametrem.
Prawdziwy obiektyw makro to taki, który nie tyle umożliwia fotografowanie z bliska, co
pozwala na odpowiednie odwzorowanie fotografowanego przedmiotu najlepiej w skali 1:1 na filmie lub matrycy. Czyli jeżeli owad ma w rzeczywistości długość 2 cm to przy użyciu prawdziwego makro będzie miał 2 cm na materiale światłoczułym (film lub matryca). Nie jest istotne z jakiej odległości zrobimy zdjęcie owada. Ważne jest to, czy zachowane zostały jego wymiary. Obiektywy ze skalą odwzorowania 1:2 czy 1:4 nadają się przede wszystkim do tzw. fotografii zbliżeniowej (duże kwiaty, spore owady itp.) i wówczas nasz 2 cm owad będzie miał na matrycy wielkość 1 cm (skala 1:2) lub 0,5 cm (skala 1:4).
|
Obiektywy ze skalą odwzorowania 1:2 czy 1:4 nadają się przede wszystkim do tzw. fotografii zbliżeniowej (np. duże kwiaty, spore owady). |
Powiększamy skalę
Czy da się powiększyć skalę odwzorowania już posiadanego obiektywu? Oczywiście! Jest na to kilka sposobów, które jednak czasami mają wady: albo pogarszają jakość obrazu, albo są niewygodne. Posiadacze cyfrowych kompaktów (aparatów bez wymiennej optyki) mają w zasadzie jedno rozwiązanie: dokupienie soczewki (lub soczewek) makro w formie nasadki na obiektyw. To tak jakbyśmy przed obiektywem umieścili lupę. Jest to rozwiązanie na ogół tanie, ale obarczone wielką wadą: pogorszeniem jakości zdjęć.
Właściciele lustrzanek mogą zastosować pierścienie pośrednie lub mieszki wyciągowe (te drugie bardzo rzadko obecnie stosowane). Są one montowane pomiędzy korpus aparatu a obiektyw i zwiększają skalę odwzorowania.
Pierścienie pośrednie są tanim sposobem na dobre makro bez utraty jakości, ponieważ są to metalowe tuleje bez optycznego wypełnienia mogącego zniekształcić obraz. Jednak użycie pierścieni obniża jasność obiektywów. Pierścienie z przeniesieniem pomiaru światła kosztują ok. 250 zł i muszą być dobrane do systemu gwintu mocowania obiektywu do aparatu (inne Canon, inne Nikon czy Sony itp.).
Najtaniej – może M42?
Zdecydowanie najtańszym sposobem na zaprzyjaźnienie się z fotografią makro jest
wybór lustrzanki – nawet starszego modelu np. Nikon D70s czy Canona 350d oraz
pierścieni pośrednich, przejściówki do gwintu M42 i dokupienie manualnych obiektywów mających właśnie taki gwint. Ostrzyć będziemy musieli ręczne bez użycia autofokusa AF, ale nie jest to większym problemem, ponieważ w fotografii makro i tak w większości przypadków ostrzymy ręcznie.
|
Obiektyw Helios (gwint M42) wraz z przejściówką umożliwiającą wykorzystanie go z korpusem Nikona. |
Gwint M42 mają stare analogowe aparaty i ich obiektywy m.in. Zenit, Praktica, Cosinach itp. Jednak nie należy utożsamiać takiego rodzaju mocowania wyłącznie z produktami z byłego ZSRR czy DDR. Był to kiedyś bardzo popularny rodzaj stosowanego gwintu w różnych modelach aparatów na całym świecie – także japońskich. Stąd wybór obiektywów z gwintem M42 jest ogromny (chociaż nie zawsze idzie w parze pod względem jakości uzyskiwanego z nich obrazu). W tej kategorii obiektywów poszukujemy takich, które mają
ogniskową nie mniejszą niż 50 mm – najlepiej około 100 mm. Zatem koszt wejściowego zestawu do makro opartego o ten system to:
- przejściówka M42 (około 30-40 zł),
- pierścienie pośrednie (260 zł),
- obiektyw (100 zł).
Jeżeli chcemy zastąpić pierścienie pośrednie mieszkiem wyciągowym to kosztuje on na allegro około 80 zł (do gwintu M42). Jakość obrazu wprawdzie nie będzie rewelacyjna (jeżeli ktoś wie co to znaczy ostre zdjęcie), ale nauka mechanizmów wykonywania zdjęć makro, czyli strefa dydaktyki jest nie do pogardzenia. Wszystkiego można się nauczyć!