W dokumencie datowanym na 26 czerwca Minister Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii, pani Jacqui Smith umożliwiła lokalnym władzom, takim jak policja oraz organizacje rządowe wprowadzenia na danym terenie zakazów fotografowania. Choć oficjalny komunikat ministerstwa podkreśla, że "rząd uznaje wolność pracy jako sprawę wielkiej wagi i z tego powodu nie przewiduje prawnych możliwości zakazania fotografowania w miejscach publicznych", to przepis ten wydaje się temu przeczyć.
Pozwala on bowiem służbom porządkowym oraz lokalnym przedstawicielom władz wytypować miejsca, w którym prawo do wykonywania zdjęć będzie ograniczone. Najwięcej wątpliwości budzi jednak fakt, że uchwała w żaden sposób nie określa warunków, jakie powinno spełniać takie miejsce. Wspomniane jest w nim tylko o "ważnych kwestiach, które mogą wymagać takiego posunięcia", co oznacza, że decyzja podejmowana jest wyłącznie arbitralnie.
Podobnie sprawa się ma z określeniem zakresu możliwych do podjęcia przez władze kroków w przypadku złamania tego przepisu – to do obowiązków organu wprowadzającego lokalny zakaz należy również określenie uprawnień organów porządkowych w takiej sytuacji.
|
Plakat brytyjskiej policji nawołujący do zwracania uwagi na ''podejrzanych fotografujących''. |
Przepis ten, jak łatwo się można domyślić, to kolejny z kroków, jakie władze brytyjskie próbują podjąć w obliczu zagrożenia terrorystycznego. O tym, jak chybiony jest to krok mogą świadczyć jednak perypetie zawodowych, uznanych fotografów, takich jak
John Kelly,
Andy Carvin, czy
Scott Kelby, którzy pomimo swojej pozycji zawodowej (a także często dysponując wszelkimi zezwoleniami) spotkali się z kłopotami ze strony służb porządkowych – z aresztowaniem włącznie.
Jak bardzo władze nie mają świadomości na temat rzeczywistych zagrożeń terrorystycznych, może świadczyć kampania społeczna prowadzona przez londyńską policję. W ramach tej kampanii mieszkańcy są informowani, aby zwracali oni uwagę na "podejrzanych fotografów" i zgłaszali ich obecność Policji. Efektem tego oraz wyczulenia władz na robiących zdjęcia stała się sytuacja, w której osoba podejrzana to taka, która zamiast telefonu komórkowego czy aparatu kompaktowego używa dużej lustrzanki. Z kolei fotograf ze statywem mógł liczyć na natychmiastowe sklasyfikowanie go jako terrorysty i zapewnione kłopoty.
Wiele zachodnich (głównie brytyjskich i amerykańskich) serwisów fotograficznych bije na alarm z powodu gwałtownego ograniczania praw osób fotografujących. I choć działaniu władz w tych krajach daleko jeszcze do przepisów, które obowiązywały w Polsce przed rokiem 1991, to obecna sytuacja może być powodem do zmartwień.
Zobacz także:Promocja Nikon cashbackSony A900 – szok cenowy?Promocja Canon cashback dla EOS 450DNikon Roadshow – okazja do wypróbowania D700Fotografuj Non Stop – do wygrania lustrzanki NikonSigma potwierdza terminy premier nowych obiektywów