Wszystko wskazuje na to, że już niedługo będziemy świadkami prawdziwej wojny o klienta w segmencie rynku lustrzanek cyfrowych. W zachodniej prasie pojawiły się właśnie ogłoszenia firmy Sony, podkreślające przewagę modelu A100 nad korpusami oferowanymi przez Canona i Nikona. Wykorzystana do tego celu reklama porównawcza wytyka konkurentom brak technologii stabilizacji matrycy.
Wydrukowane na reklamie olbrzymie hasło głosi: "Wyraźne (ostre) zdjęcia. Zawsze. Wszędzie. Z dowolnym obiektywem." Poniżej zaś umieszczony został napis: "Sony wyposażyło korpus lustrzanki Alpha w stabilizację obrazu, dzięki czemu twoje zdjęcia nie będą poruszone niezależnie od tego, jakiego obiektywu używasz." U dołu reklamy zobaczyć zaś można, pozbawione obiektywów, przekreślone korpusy Nikona i Canona oraz dopisek: "Lustrzanki Canona i Nikona nie mają stabilizacji."
|
Kontrowersyjna reklama prasowa promująca model A100. Niezwykle ciekawa może być odpowiedź konkurencji. |
Oczywiście, tak skonstruowana reklama przemilcza starannie fakt, że konkurencja oferuje zapewniające stabilizację obiektywy. Jak zawsze, każdy tak dobiera fakty, by głosowały za przedstawioną tezą. Co nie zmienia faktu, że zasadnicze przesłanie tej kampanii nie rozmija się z prawdą, w wypadku systemu Alpha stabilizację zapewnia sam zakup korpusu. Już zżera nas ciekawość, jak na tę jawną prowokację zareaguje "wielka dwójka". Biorąc pod uwagę stawkę (segment lustrzanek staje się najbardziej dochodowym na rynku aparatów cyfrowych), możemy spodziewać się zaciętej walki.
Czeka nas ciekawy rok
Mówiąc szczerze, to czekałem na ten moment od dawna. Firma Sony, zachęcona rynkowym sukcesem modelu A100 (znalazł się on w
pierwszej piątce najlepiej sprzedających się cyberluster w 2006 roku w Japonii), postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Widać, że japoński koncern ma ochotę powalczyć przynajmniej o pozycję trzeciego, ba, może nawet drugiego gracza na lustrzankowym rynku. I powiem więcej, ten frontalny atak może się udać.
Sukcesor myśli technologicznej Minolty (w mojej opinii przez wiele lat jednej z najbardziej innowacyjnych firm w branży) dostrzegł wreszcie potencjał, jaki tkwi w przejętym przez siebie produkcie. Być może widział go już wcześniej, ale dopiero dobre przyjęcie odnowionego systemu zarówno przez nowych, jak i dotychczasowych użytkowników aparatów z bagnetem typu A, napełniło go wiarą w możliwość sukcesu. Duża determinacja w połączeniu z – ogromnym przecież – zapleczem finansowym tego potentata na rynku elektroniki użytkowej może sprawić w tym wypadku, że dotychczasowi liderzy będą musieli wziąć się ostro do roboty. A kto wie, czy w dłuższej perspektywie czasu nie spowoduje całkowitej zmiany obrazu rynku. Stałe doskonalenie rozwiązań konstrukcyjnych (Sony pracuje nadal nad rozwojem własnej matrycy CMOS) może zaowocować powstaniem aparatu, z którym będzie coraz trudniej konkurować. Tym bardziej, że jeden z głównych graczy – Nikon – ma wciąż mocno związane ręce, gdyż w swoich lustrzankach montuje matryce, wytwarzane właśnie przez… Sony.
Choć obie firmy łączą z pewnością długoletnie umowy współpracy, nie jest wykluczone, że nie obejmują one najnowszych osiągnięć badawczo-rozwojowych. Jeśli więc Sony połączy w jednym urządzeniu zalety stabilizacji matrycy i udoskonalonej technologii CMOS oraz zablokuje do niej dostęp jednemu z konkurentów, system Alpha stanie przed olbrzymią szansą podbicia rynku. Czy tak się stanie, przekonamy się dopiero za jakiś czas. Ja natomiast z dużą niecierpliwością oczekuję premiery kolejnego korpusu ze stajni Sony (być może jeszcze na tegorocznych targach
PMA). W mojej opinii, to właśnie kolejny model odegra decydującą rolę w tym zwarciu gigantów. Niezależnie jednak od tego, jak zakończy się to starcie i tak wygranymi będziemy my, klienci – otrzymamy jeszcze doskonalsze produkty, w jeszcze lepszych cenach.
Zobacz także:
Zmiana lidera na japońskim rynku lustrzanek cyfrowych