Patrząc na D3 nie można go pomylić z korpusem żadnej innej marki. Szlifowany latami projekt wywodzący się z pracowni znanego włoskiego stylisty Georgietto Giugiaro rozpoznawalny jest na pierwszy rzut oka. W kształtach korpusu w stosunku do D2x nie ma wielkich różnic, wynikają one ze zmian funkcjonalnych, nie zaś ze zmiany koncepcji. Jak przystało na korpus dla zawodowców, D3 ma szkielet całkowicie wykonany ze stopu magnezowego, uzupełniony mrowiem uszczelek mających zapewnić mu całkowitą odporność na niesprzyjające warunki pogodowe. Najbardziej widoczną zmianą jest nowy, trzycalowy wyświetlacz o rozdzielczości VGA (920 tys. pikseli, kąt obserwacji do 170 stopni), jednak wobec potężnych rozmiarów aparatu można stwierdzić, że w przyszłości większy też się zmieści… Nieco zmieniło się rozmieszczenie przycisków aktywujących autofokus (AF-ON) oraz blokady ekspozycji (AE-L/AF-L). Masa całości pozostała na szczęście w granicach przyzwoitości: jedyne 1390 g.
FX, czyli nigdy nie mów: "nigdy"
Nikon należy do tych producentów, którzy początkowo bardzo silnie promowali matryce formatu APS-C, czyli w nomenklaturze Nikona DX. Towarzyszyły temu zapewnienia, matryca mniejszego formatu wystarczy każdemu, w związku z czym japońska firma nie przewiduje wprowadzenia aparatu z przetwornikiem większym niż DX (zwolennicy konkurencji twierdzili, że nie wynika to bynajmniej z głębokiego przekonania, a z niemożności wyprodukowania matrycy pełnoklatkowej). Jednak z czasem oświadczenia te straciły na kategoryczności (by w końcu zamilknąć), a posunięcia firmy zaczęły świadczyć, że nie zamierza ona bynajmniej odcinać sobie drogi rozwoju związanej z matrycą 36x24 mm. Jak już
wspominaliśmy, najpoważniejszym sygnałem świadczącym o tej możliwości była strategia opracowywania i sprzedaży obiektywów. Przede wszystkim, Nikon nie wycofał z produkcji obiektywów pełnoklatkowych, mimo iż (pomijając niszowe analogowe F6 i FM10) nie produkuje już pełnoklatkowych korpusów. Ba, nawet wprowadził nowe:
AF-S VR Micro-Nikkor 105mm F2.8G IF-ED oraz
AF-S VR Zoom-Nikkor 70-300mm F4.5-5.6G IF-ED. Posunięcie to trudno tłumaczyć bezwładem w projektowaniu i wdrażaniu do produkcji – w końcu ostatni aparat pełnoklatkowy (F6) ujrzał światło dzienne ponad dwa lata temu. Z kolei pierwszy z sensorem formatu DX (D1) – osiem lat temu. Tymczasem Nikon jak do tej pory wyprodukował zaledwie dziewięć obiektywów typu DX – niezbyt wiele, prawda? W tym kontekście widać wyraźnie, że w kwestii obiektywów Nikon jest jak najdalszy od porzucenia pełnego formatu małoobrazkowego.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty oraz to, że najpoważniejszy konkurent – Canon – produkuje już lustrzanki z pełnoklatkowymi sensorami pytanie brzmiało nie tyle "czy Nikon wyprodukuje pełnoklatkową lustrzankę?" ale "kiedy?". Cóż – odpowiedź na to pytanie już znamy. D3 jest pierwszym modelem Nikona, wyposażonym w matrycę formatu FX, czyli ni mniej, ni więcej a 23,9×36 mm. Nie powinno być dużym zaskoczeniem, iż jest to sensor typu CMOS – Nikon już wcześniej flirtował zarówno z przetwornikami CMOS jak i własnej konstrukcji LBCAST, chociaz z różnym skutkiem. W natywnym trybie pracy oferuje ona czułości z zakresu 200-6400 ISO. Dolna wartość jest pewnym rozczarowaniem – w tej klasie sprzętu można się jednak spodziewać przynajmniej 100 ISO. Można ją co prawda obniżyć do odpowiednika 100 ISO, ale to już nie to samo… Większym zaskoczeniem jest natomiast górny zakres czułości. Nie dość, że 6400 ISO jest osiągalne jako wartość standardowa, to można ją podbić do… 25 600 ISO. Pozwala to zastosować czas ekspozycji 16(!) razy krótszy niż w wypadku typowej dla amatorskich lustrzanek wartości 1600 ISO. Z pewnością przy takich ustawieniach nie należy spodziewać się cudów pod względem jakości, jednak fotoreporterzy z pewnością docenią taki "noktowizor". Jak zapewnia producent, dzięki dużej wartości stosunku sygnału do szumu, pojedynczemu pikselowi większemu o 15% niż u konkurencji, ciasno ułożonym mikrosoczewkom oraz zaawansowanemu układowi redukcji szumów D3 ma sobie świetnie radzić w słabym oświetleniu – co do tej pory nie było domeną korpusów Nikona. Cóż, jak zwykle życie zweryfikuje te obietnice.
Szybka bestia
Pewnym zaskoczeniem jest rozdzielczość zastosowanego przetwornika – "zaledwie" 12,1 megapiksela. To niemal równo o połowę mniej, niż wynoszą osiągi zaprezentowanego zaledwie parę dni wcześniej EOS-a 1Ds Mark III. Z drugiej zaś strony, D3 oferuje niemal dwukrotnie większą szybkostrzelność: 9 kl./s vs. 5 kl./s. Wskazuje to na odmienne przeznaczenie obu aparatów: parametry D3 wskazują, że z założenia ma on być korpusem reporterskim – tu zaś decydujące znaczenie mieć będzie szybkość działania, 12 megapikseli będzie zaś wartością zupełnie wystarczającą. Tym, dla których wspomniane 9 kl./s to za mało, D3 oferuje możliwość rejestrowania zdjęć w formacie DX – przy ograniczonej rozdzielczości i pozornym wydłużeniu ogniskowej (kąt widzenia taki, jak dla ogniskowej 1,5x większej) D3 rejestruje aż 11 kadrów na sekundę. W trybie tym na matówce widzimy zaznaczone pole kadrowania, zaś cały wizjer funkcjonuje jak tzw. wizjer sportowy, tzn. pokazuje kadr szerszy, niż zostanie zarejestrowany. Przypomina to tryb "High speed crop" znany z modelu D2x, jednak tak podstawowym formatem zdjęcia był DX, a format "szybki" był jeszcze 1,33x mniejszy. Tryb ten pozwala też na wykorzystywanie niepełnoklatkowych obiektywów z serii DX – jest to ważne dla tych, którzy już wcześnie zaopatrzyli się w ten rodzaj optyki.
|
Uważny obserwator spostrzeże, iż z obudowy pryzmatu zniknął charkterystyczny biały czyjnik światła rozproszonego. |
Tak wysoka szybkość rejestrowania zdjęć stawia oczywiście wysokie wymagania zarówno mechanicznym, jak i elektronicznym elementom aparatu. W konstrukcji migawki zrezygnowano z tradycyjnego już tytanu na rzecz kompozytów węglowo-kevlarowych, co pozwoliło wydłużyć jej żywotność do 300 tys. cykli. Z kolei układ odczytu danych z matrycy jest aż 12-kanałowy (przydaje się to również przy realizacji kadrowania "na żywo" na wyświetlaczu). Duże znaczenie ma również wydajny system przetwarzania obrazu EXPEED – składa się on z 14-bitowego konwertera analogowo-cyfrowego i 16-bitowego procesora obrazu.
Oczywiście, tak wysoka prędkość wykonywania zdjęć byłaby bezużyteczna, gdyby nie towarzyszył jej wydajny i precyzyjny układ ustawiania ostrości. D3 wyposażono w zupełnie nowy, 51-polowy system autofokusa zoptymalizowany pod kątem wykrywania i śledzenia ruchu obiektów – Multi-CAM3500. Wyboru aktywnego punktu AF dokonuje się za pomocą 8-kierunkowego wybieraka, jednak co do praktycznej wygody korzystania z takiej plejady punktów AF będzie można się wypowiedzieć dopiero po wypróbowaniu tego systemu w praktyce. W końcu nie bez powodu Canon w najnowszych korpusach profesjonalnych ograniczył liczbę "wybieralnych" punktów AF.
System autofokusa jest również wspomagany przez 1005-polową matrycę pomiarową układu kontroli ekspozycji – wspomaga ona układ AF w wykrywaniu ruchomych obiektów w obrębie kadru. Jest to element szerszego systemu zwanego "systemem rozpoznawania scenerii", który ma "inteligentnie" rozpoznawać obiekty znajdujące się w kadrze na podstawie ich kształtów i dopasowywać do nich parametry ekspozycji oraz sposób ustawiania ostrości.