Na kadrach odnajdujemy życie poza frontem, kontakty z miejscową ludnością, jej obrzędy, zwyczaje bukowińskich i wołyńskich Polaków.
W okopach legionowych narodził się wtedy polski reportaż wojenny. Różnił się on od reportażu z europejskich frontów, miał własny, polski rys koncepcyjny…
Fotografowie szybko zauważyli, że wojsko jest dobrym motywem kadru. I nie ma w tym nic dziwnego,wszak żołnierze w swoich mundurach z błyszczącymi orderami, galonami, guzikami, szarżą oraz wieloma innymi atrybutami, przyznanymi przez tradycję i modę wojskowemu uniformowi, zawsze wzbudzali zachwyt. Nie inaczej byłoz utrwalonymi na szklanej kliszy czy celuloidowej błonie działaniami wojennymi, relacjami z frontu czy żołnierskich ćwiczeń
. Fotografie pozwoliły zatrzymać czas, utrwalić przeżycia, przenieść wspomnienia do współczesności. Tym, którym nie było dane uczestniczyć w żołnierskim życiu, zdjęcia przybliżyły misterium wojny i armii.
Dynamizm żołnierskiego losu – i to niezależnie, czy w czasach pokoju czy wojny – również stanowił o atrakcyjności wojskowych zdjęć. Fotografia ma jeszcze jedną zaletę. Od chwili jej wynalezienia możliwe było utrwalenie rzeczywistości, nawet przy ułomnościach wynikających z mało zaawansowanej techniki.
Obchodzona w tym roku 100. rocznica wybuchu Pierwszej Wojny Światowej i 100. rocznica powstania Legionów Polskich, stały się okazją do wyartykułowania tezy – niewypowiedzianej do tej pory z należytą siłą prawdy, że oto polski reportaż wojenny narodził się w legionowych okopach I wojny światowej. Towarzyszył on polskiemu wojsku od chwili jego narodzin, opisywał wydarzenia całej niemal legionowej epopei.
Autor prezentuje jedną z jego form – reportaż amatorski, prace kilku legionowych fotografów, którzy czując potrzebę chwili, wagę dziejących
się wokół nich wydarzeń, założyli na froncie
„Spółkę fotograficzną”, pierwszą polską, niezależną agencję fotograficzną.
Wystawa i towarzyszący jej katalog mają na celu przedstawienie jednym, a przypomnienie innym żołnierzy-fotoreporterów, za sprawą których fragment polskiej historii został „opisany światłem”.
To dzięki legionistom z aparatem w dłoni możemy zanurzyć się w historii – spojrzeć na dziś przez pryzmat tego, co wydarzyło się kiedyś.