Władze europejskie w Brukseli uważają, że wszystkie aparaty cyfrowe umożliwiające nagrywanie filmów powinny być traktowane jak kamery. Polemizowanie z takim stanowiskiem można by uznać za nikomu niepotrzebną akademicką dyskusję, gdyby nie fakt, że zmiana klasyfikacji oznaczać będzie wyraźny wzrost cen popularnych cyfraków. W obecnej chwili cło na import aparatów wynosi 0%, kamery zaś podlegają prawie 5-procentowemu podatkowi celnemu. Trudno zrozumieć jakie intencje przyświecają inicjatorom zmiany klasyfikacji aparatów, bo przecież chyba nie chęć ochrony rodzimego rynku?! Obecnie niemal wszystkie fabryki aparatów cyfrowych zlokalizowane są w krajach azjatyckich i raczej trudno się spodziewać, by zmiana polityki celnej Unii Europejskiej miał ten stan rzeczy zmienić.
Przeciwko wnioskowi Komisji Europejskiej protestują organizacje zrzeszające producentów aparatów: Information Technology Agreement (ITA),
World Trade Organisation (WTO), Picture Imaging Council (PIC) i
Camera & Imaging Products Association (CIPA). Od początku tego roku ich przedstawiciele spotykają się z autorytetami z wszystkich krajów członkowskich i przekonują ich do lobbowania na rzecz utrzymania dotychczasowej klasyfikacji. Oczywiście robią to głównie w interesie azjatyckich producentów – niższe ceny pozwolą im sprzedawać więcej urządzeń. Warto jednak zwrócić także uwagę na to, w jaki sposób podniesie stawek celnych odczują zwykli konsumenci. Przy obecnej konkurencji na ryku marże na jakich sprzedawane są aparaty rzadko kiedy przekraczają 5% wartości towaru. Nie ma więc takiej możliwości, by sprzedawcy, chcąc utrzymać ceny, wzięli cła na siebie. Będą więc musieli je podnieść, co zaowocuje z kolei szarym importem, a w dłuższej perspektywie czasu produkcją osobnych linii urządzeń na rynek europejski – tańszych, bo wykonanych z gorszych materiałów lub pozbawionych nowości technologicznych.
Miejmy nadzieję, że przedstawiciele krajów członkowskich rozważą przed głosowaniem wszystkie za i przeciw i podejmę decyzję korzystną dla klientów. Wydaje się bowiem, że na próbę obrony tej gałęzi europejskiej gospodarki jest już zdecydowanie za późno. Walka o aparaty z naszego kontynentu została przegrana. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak pogodzenie się z tą sytuacją i zrobienie wszystkiego, by dalekowschodnie technologie miały jak najłatwiejszy do niego dostęp.
Zobacz także:
Rośnie rynek akcesoriów fotograficznych
Apetyt Nikona rośnie
Optymistyczne prognozy Nikona i Olympusa
Zmiana lidera na japońskim rynku lustrzanek cyfrowych
50 milionów cyfraków z Tajwanu
Ponad 20 procent wzrostu w 2006