Ekran ekranowi, wizjer wizjerowi nierówny
Podstawowym sposobem kadrowania zdjęć wykonywanych aparatami systemu Micro 4/3 jest obserwacja dużego tylnego wyświetlacza, dlatego jego jakość ma ogromne znaczenie dla komfortu użytkownika. Aparaty obu producentów, na pozór podobne, dość różnią się pod tym względem, choć wszystkie trzy wyposażono w zamocowany na stały, trzycalowy ekran LCD. Różnica tkwi w jego rozdzielczości: modele Olympusa zaopatrzono w wyświetlacze o 230 tys. punktów, wyświetlacz GF1 ma ich natomiast 460 tys. – i tę różnicę widać wyraźnie. Obraz wyświetlany przez GF1 jest ostry i jednolity, na ekranie PEN-ów natomiast wyraźnie widoczne są pojedyncze piksele.
|
Aparaty obu producentów wyposażone są w duże, trzycalowe wyświetlacze, jednak ich jakość jest różna. |
Nowością w modelach PEN E-P2 oraz Lumix DMC-GF1 jest możliwość zastosowania dodatkowego wizjera elektronicznego. Montuje się go na aparacie tak, jak wizjer optyczny VF-1 znany z PEN-a E-P1, czyli w sankach lampy błyskowej, poniżej których umieszczono specjalne złącze. Montaż taki, choć dość intuicyjny, ma jednak pewną wadę – otóż uniemożliwia skorzystanie z zewnętrznej lampy błyskowej.
|
Zewnętrzne, elektroniczne wizjery to nowość możliwa do zastosowania w PEN-ie E-P2 i Lumixie GF1. |
Gdy pojawiły się pierwsze plotki o wprowadzeniu zewnętrznego wizjera w E-P2 wszyscy przypuszczali, iż będzie to konstrukcja bliźniacza do elektronicznego wizjera DMW-LVF1 towarzyszącego już wcześniej Lumixowi DMC-GF1, i będzie korzystać z tego samego złącza. Nic bardziej mylnego – to dwie zupełnie odmienne konstrukcje, chociaż pod względem mechanicznym dość podobne, gdyż umożliwiają odchylenie samego wizjera do góry pod kątem do 90 stopni. Wykorzystane w nich wyświetlacze różnią się jednak diametralnie.
|
Oba wizjery elektroniczne montowane są w sankach lampy błyskowej. |
VF-2 Olympusa wyświetla obraz 800x600 pikseli (1,4 miliona punktów), w wypadku DMW-LVF1 Panasonica 300 jest to ok. 320x210 pikseli (200 tys. punktów). Różnica jest dramatyczna, znacznie większa, niż w wypadku dużych LCD wbudowanych w aparaty, tyle że tym razem na korzyść Olympusa.
|
Oba wizjery można odchylać aż do kąta 90 stopni. |
Na tym jednak nie koniec. Powiększenie obrazu widzianego w okularze VF-1 to 1,14x, w wypadku DMW-LVF1 jest to 0,52x. To tak, jakby porównać obraz w wizjerze profesjonalnego korpus E-3 z tym oferowanym przez zabytkowe E-300. Różnice te widoczne są nie tylko na poziomie parametrów. Wizjer Panasonica daje nam obraz porównywalny z cyfrowymi wizjerami zaawansowanych kompaktów, o dość słabej reprodukcji kolorów i kontraście. Model Olympusa daje nam obraz nieporównanie bardziej szczegółowy, bardzo jasny i o dobrze nasyconych barwach – wrażenia są jak z dobrej klasy lustrzanki. Dodatkowo w menu aparatu możemy regulować jasność i kolorystykę wyświetlanego obrazu. Porównywalnej klasy wizjery elektroniczne mają tylko Lumixy DMC-G1/GH1, ale i tam powiększenie obrazu jest mniejsze. Porównanie wielkości obrazu oferowanego przez oba wizjery można zobaczyć na zestawieniu poniżej.
Oba wizjery mają możliwość regulacji dioptrycznej, co jest ważne dla osób z wadą wzroku. Jeśli jednak chcemy fotografować w okularach, wizjer Olympusa jest wygodniejszy, gdyż obraz można obserwować z większej odległości.
Skonstruowanie wizjera o tak dużej rozdzielczości jak VF-2 wymagało zastosowania magistrali o odpowiednio dużej przepustowości. Jednak pomimo dużo mniejszej rozdzielczości wizjera magistrala zastosowana przez Panasonica się "nie wyrabia", i obraz aktualizowany jest z opóźnieniem, co przy powolnym panoramowaniu skutkuje zauważalnym szarpaniem obrazu.
|
Porty akcesoriów, choć umieszczone w tym samym miejscu, są w obu aparatach odmienne. |
Złącza obu wizjerów są inne, co wyklucza ich zamienne stosowanie, przy czym zastosowane w aparatach Olympusa (zwane zresztą portem akcesoriów) ma również dodatkową funkcję, mianowicie umożliwia podłączenie adaptera zewnętrznego, stereofonicznego mikrofonu.