Jakość obrazu
Od samego początku istnienia systemu 4/3 wskazywano na to, iż tak mały rozmiar przetwornika sprawiać będzie problemy z kontrolą nad szumami przy próbach zwiększania liczby punktów obrazu. Olympus replikował, iż korzyści z takiego rozwiązania przewyższają zagrożenia, a postęp w dziedzinie wytwarzania przetworników obrazu oraz technik obróbki sygnału pozwoli bez problemu uporać się z problemem szumów.
Chociaż wysiłki Olympusa i pozostałych firm zaangażowanych w inicjatywę systemu 4/3 by dotrzymać pola konkurencji nie ustawały, pod względem jakości obrazu, zwłaszcza przy wysokich czułościach rejestracji, aparaty Olympusa (i spokrewnione z nimi korpusy firm Panasonic oraz Leica) zawsze były krok do tyłu względem tego, co aktualnie oferowała konkurencja. Czy E-30 jest pod tym względem aparatem przełomowym?
Na początek przyjrzyjmy się szczegółowości rejestrowanego obrazu. Jeśli popatrzymy na wyniki pomiarów funkcji MTF, zobaczymy że obraz zapisywany w JPEG-ach jest dość silnie wyostrzany – nawet wówczas, gdy ustawimy wyostrzanie na minimum. Jest to zachowanie typowe dla aparatów amatorskich, zatem w wypadku E-30 nie ma w nim nic zdrożnego. By uzyskać obraz "nietknięty" programowym wyostrzaniem musimy zatem sięgnąć do zdjęć zapisanych w formacie RAW (.ORW).
Do ciekawych wniosków prowadzi natomiast porównanie uzyskanych rezultatów z wynikami pomiarów innych aparatów – a zwłaszcza aparatów Olympusa: E-3, E-420 i E-520. Otóż wyniki uzyskane przez E-30 w zasadzie od nich nie odbiegają (różnica jest w granicach błędu pomiarowego). Sęk w tym, iż 3 starsze aparaty mają 10-megapikselowe przetworniki obrazu, w E-30 natomiast zastosowano układ 12-megapikselowy. Jak niestety widać, zysk z dodatkowych dwóch megapikseli jest w wypadku E-30 żaden. I nie jest to bynajmniej wina kiepskiej jakości obiektywu – korzystaliśmy z doskonałego szkła
ZUIKO DIGITAL ED 12-60 mm 1:2.8-4.0 SWD przy przysłonie domkniętej do wartości zapewniającej najwyższą rozdzielczość.
Pora przyjrzeć się zatem, jak prezentuje się E-30 pod względem poziomu szumów i rozpiętości tonalnej wykonanych zdjęć.
Również w tym wypadku E-30 prezentuje się bardzo podobnie do E-420/E-520, a nieco gorzej od E-3. Co prawda wyraźne szumy zaczynają się dopiero od 1600 ISO, jednak są widoczne również przy najniższych czułościach 100 i 200 ISO. Mają one na szczęście wówczas postać delikatnego, monochomatycznego ziarna, które zupełnie nie przeszkadza w zastosowaniach amatorskich. Większym problemem jest słaba rozpiętość tonalna rejestrowanego obrazu powodująca, że w wypadku kontrastowych scen nawet przy 200 ISO pojawiają w cieniach się szumy.
Jak zatem widać, również pod tym względem E-30 nie stanowi żadnej rewelacji.