Niespełna dwa lata temu, jesienią 2007 roku, Nikon zapoczątkował proces modernizacji całej rodziny produkowanych przez siebie lustrzanek. Pierwszymi aparatami z nowej linii były profesjonalne D3 i D300, na zaawansowany korpus dla amatorów czyli D90 trzeba było poczekać jeszcze rok. Najdłużej nowościom "opierały się" aparaty zdecydowanie amatorskie: D40/D60 korzystały z rozwiązań technicznych pochodzących z D80 czy nawet D70, choć podanych w bardzo atrakcyjnym opakowaniu. Dopiero zaprezentowany niedawno Nikon D5000 jest pierwszym korpusem dla mniej wymagających użytkowników, który w pełni korzysta z najnowszych firmowych rozwiązań. Ponieważ większość z nich znane jest doskonale z aparatów takich jak D90, często będziemy odwoływać się do starszych modeli.
Na pierwszy rzut oka aparat od razu kojarzy się z modelami D40/D60. Te same kształty, podobne rozmieszczenie przycisków. Gdy jednak weźmiemy go do ręki przekonamy się, iż jest nieznacznie większy, co tylko poprawiło komfort użytkowania. Uchwyt aparatu możemy pewnie ująć całą dłonią, mieszczą się na nim bez trudu trzy palce, podczas gdy czwarty pewnie spoczywa na spuście.
Gdy spojrzymy na aparat od tyłu, nie sposób przeoczyć największą różnicę w stosunku do D40/D60, mianowicie odchylany i obracany wyświetlacz LCD. To pierwszy model lustrzanki Nikona, w którym odważono się na podobne rozwiązanie. Sposób, w jaki skonstruowany został ów wyświetlacz jest jednak odmienny od proponowanych przez konkurencję. Zawias, na którym jest o zamocowany został mianowicie umieszczony wzdłuż jego dolnej krawędzi, a nie z lewej strony korpusu, jak ma to miejsce choćby w lustrzankach Olympusa.
Rozwiązanie takie ma zarówno zalety jak i wady. Zaletą jest możliwość zachowania typowego dla lustrzanek Nikona rozkładu przycisków sterujących, pozostały one z lewej strony wyświetlacza. Dzięki temu użytkownicy przesiadający się z innych modeli Nikona nie poczują się zagubieni. Odchylenie wyświetlacza w dół sprawdza się również świetnie, gdy fotografujemy z żabiej perspektywy, gdyż nie koliduje on wówczas z lewą ręką trzymającą aparat. Problem pojawia się natomiast, gdy chcemy wyświetlacz odchylić w bok podczas gdy aparat stoi np. na murze – kolizja wyświetlacza z podłożem jest wówczas nieuchronna. Nie sprawdziły się natomiast nasze obawy dotyczące stopek statywów: najpopularniejsza chyba złączka typu Manfrotto 200PL nie koliduje z wyświetlaczem w żadnej pozycji. Problem może pojawić się, gdy zechcemy skorzystać ze stopek przeznaczonych do mocowania aparatów średniego lub dużego formatu, chociaż duża stopka typu Manfrotto 410 również nie sprawiała nam kłopotów.
|
Nawet duża stopka statywowa nie sprawia większych problemów przy operowaniu odchylanym wyświetlaczem. |
Sam wyświetlacz można natomiast obrócić "plecami", dzięki czemu jest świetnie chroniony przed zarysowaniem. Oczywiście takie położenie wyświetlacza nie blokuje nam możliwości wykonywania zdjęć, chociaż wówczas musimy zadowolić się parametrami widocznymi w wizjerze. Ciekawostką jest natomiast fakt, iż sam wyświetlacz LCD jest wyraźnie mniejszy niż mieszcząca go obudowa, zupełnie jakby zaprojektowano ją z zapasem na umieszczenie w przyszłości wyświetlacza o większej przekątnej.
|
Ekran LCD po obróceniu 'do góry plecami' jest dobrze chroniony przed uszkodzeniem. |