Słowo czy obraz? – to ciągły dylemat przed którym stawał Ryszard Kapuściński. Pisał on: "Otóż nie umiem jednocześnie zbierać materiału do relacji prasowej czy reportażu i fotografować, nie umiem być w tej samej chwili reporterem i fotoreporterem. Są to dla mnie czynności zupełnie rozdzielne, jedna wyklucza drugą .Wynika to stąd, że jako reporter patrzę na świat inaczej niż jako fotoreporter, że czego innego szukam, na czym innym skupiam uwagę".
Jednak pomimo tego wewnętrznego sporu i wielu otaczających go trudności, autor wielu wybitnych reportaży i książek pozostawił po sobie również obszerny i poruszający zbiór fotografii wykonanych podczas podróży po wielu kontynentach. Najciekawsze z nich zostały zaprezentowane w albumie fotograficznym pt. "Ze świata" wydanym przez Wydawnictwo Znak.
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |
Mimo, że wiele fotografii wykonanych podczas wypraw do ogarniętych konfliktami egzotycznych zakątków świata zaginęło, archiwum Ryszarda Kapuścińskiego liczy blisko dziesięć tysięcy zdjęć. Najstarsze pochodzą z 1957 roku i wykonane były w japońskiej Hiroszimie, Ghanie i Kongu. Są one tym bardziej cenne, że nawet największe światowe agencje fotograficzne mają w posiadaniu tylko niewielką liczbę zdjęć z tamtego okresu. Niestety wiele rolek filmów uległo zniszczeniu w tropikach lub często też zostało odebranych reporterowi na frontach i granicach państw ogarniętych wojnami.
"W takich sytuacjach czułem się jednocześnie zrozpaczony i uradowany – z jednej strony straciłem plon moich żniw fotograficznych, ale z drugiej strony cieszyłem się, że sam uchodzę z życiem" – napisał Kapuściński we wstępie do albumu "Z Afryki".
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |
Stale obecny dylemat "słowo czy obraz" sprawił, że w olbrzymim zbiorze autora nie znajdziemy fotograficznego śladu z bytności w wielu krajach świata. Sytuacja taka miała miejsce np. podczas pracy w Iranie. Mimo, ze Kapuściński miał wtedy ze sobą dwa aparaty fotograficzne, całkowicie skoncentrował się na gromadzeniu informacji i nie wykonywał zdjęć by chronić anonimowość swoich rozmówców.
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |
Jeszcze inne przeciwności piętrzyły się przed fotoreporterem w PRL-owskiej Polsce. Jedynym sprzętem fotograficznym były aparaty radzieckiej i NRD-owskiej produkcji (swoją Leicę Ryszard Kapuściński kupił dużo później), a redakcje bardzo surowo rozliczały fotoreporterów z każdej wykonanej klatki. Do tego dochodziła wszechobecna cenzura, która służyła "propagandzie sukcesu" i niezbyt chętnie pozwalała na publikację fotografii przedstawiających prawdę o życiu i konfliktach.
Kilka odbitek z archiwum, (nad którym Ryszard Kapuściński powierzył opiekę Izabeli Wojciechowskiej m.in. prowadzącej Green Gallery) ma na odwrocie stempel cenzorski. Mało też kto wie, że Kapuściński sam kopiował swoje fotografie, a niewielkie mieszkanie zamieniało się wtedy w laboratorium fotograficzne. W ten sposób powstały jego pierwsze wystawy z przełomu lat 70. i 80.
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |
Mając w świadomości otaczające autora wojny, cierpienie i trudności zaskakiwać może to co tak naprawdę jest siłą fotografii tego niesamowitego człowieka. We wstępie do opisywanego albumu "Ze świata" John Updike trafnie ujmuje to tak: "W swej pracy Ryszard Kapuściński trafiał w przeróżne rozpaczliwie biedne i targane wojnami zakątki świata. Mimo to jego reportaże – choć przekazują przecież szczerą prawdę – mają w sobie nie tylko poetyckość, ale i nawet pewną wesołość. Jest z nimi tak samo jak z fotografiami zebranymi w tym wspaniałym tomie: zaskakują atmosferą szczęścia (...) w jego fotografiach wciąż jest obecny podziw dla ludzkości(...)".
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |
Właśnie z tego powodu warto sięgnąć po album "Ze świata". Ludzie na fotografiach są prawdziwi, naturalni, szczerzy... Łatwo też zauważyć, że Kapuściński nie wtargnął w ich życie z aparatem, nie stał się intruzem. Zresztą on sam podkreślał to wielokrotnie: "Robienie zdjęć, podobnie jak wielu rzeczy w życiu, musi być dziełem wspólnym, które tworzymy razem – ja, naciskając spust aparatu, i obiekt który mam przed sobą. Dopiero z tego porozumienia, z tej wspólnoty może powstać zdjęcie o jakie mi chodzi".
|
''Ze świata'' fot. Ryszard Kapuściński |