...a jak to się robi samemu?
Istnieje kilka metod manualnego ustawiania prawidłowego balansu bieli. Pierwszym i najprostszym jest wykorzystanie predefiniowanych ustawień, które udostępnia nam sam aparat. Oprócz trybu automatycznego balansu bieli, każdy cyfrak ma jeszcze co najmniej cztery opcje: dla światła słonecznego (zazwyczaj w kilku odmianach), żarowego, flesza oraz świetlówki. Dokonanie wyboru jest bardzo proste, ale tak naprawdę rzadko zdaje egzamin – w rzeczywistości oświetlenie może się bowiem znacznie różnić od zaprogramowanego w aparacie, zatem w efekcie na fotografii i tak zobaczymy niepożądany zafarb. Niektóre modele cyfraków pozwalają wprowadzić do ustawień fabrycznych dodatkową korektę temperatury barwowej, co jest bardzo przydatne w sytuacji, gdy żadna z dostępnych preselekcji balansu bieli nie umożliwia wykonania zdjęcia o prawidłowej kolorystyce.
|
Opcja WB Shift w lustrzankach Canona pozwala zmodyfikować ustawiony balans bieli zarówno w celu zwiększenia lub zmniejszenia temperatury barwowej (oś B-A), jak i korekty zafarbu typowego dla oświetlenia o widmie selektywnym (oś G-M), takiego jak jarzeniówki. Warto wiedzieć, że każdy punkt na skali B-A odpowiada zmianie temperatury barwowej o 5 miredów, co jest ukłonem w kierunku osób wcześniej zaznajomionych z fotografią analogową. |
Zaawansowane aparaty umożliwiają precyzyjną regulację balansu bieli przez podanie temperatury barwowej oświetlenia. Jeżeli ją znamy – a taka sytuacja może mieć miejsce w studiu (lampy studyjne z reguły mają precyzyjnie podaną tę wartość) lub korzystamy z wysokiej klasy światłomierza – to mamy bardzo ułatwione zadanie. W takich warunkach wystarczy ustawić balans bieli raz, na początku sesji, a następnie spokojnie fotografować, dopóki nie zmieni się nam oświetlenie.
Jednak najlepszą metodą, jaką możemy zastosować w trudnych warunkach z każdym modelem cyfraka, jest użycie odpowiedniego wzorca. Niemal wszystkie aparaty, łącznie z prostymi kompaktami, umożliwiają pomiar temperatury barwowej z obiektu o barwie neutralnej – białej lub szarej. W tym celu wystarczy, że wybierzemy odpowiednią opcję i wskażemy naszemu cyfrakowi punkt, który według nas jest neutralny (w przypadku lustrzanki będziemy musieli go sfotografować). Wszystko teraz zależy od neutralności wzorca: jeżeli dysponujemy czymś tak precyzyjnym jak
szara karta firmy Kodak lub
XpoBalance firmy Lastolite, to problem z balansem bieli niemal przestaje istnieć (oprócz przypadków z mieszanymi źródłami światła, o których piszemy poniżej).
|
Trójkolorowy wzornik pozwala nie tylko precyzyjnie zmierzyć światło zastane, ale też pomaga ustawić balans bieli. Wystarczy, że wykonamy zdjęcie białego lub szarego pola i polecimy cyfrakowi użyć go jako punkt odniesienia do pomiaru temperatury barwowej. |
Niestety wiele przedmiotów, które wydają się białe, w rzeczywistości takie nie są – np. zwykły papier w zależności od techniki jego wytwarzania jest niebieskawy albo żółtawy. Próba zmierzenia balansu bieli na przypadkowym obiekcie może zaowocować przekłamaniami kolorów na zdjęciach. Jeżeli więc zależy nam na pełnej i precyzyjnej kontroli kolorystyki zdjęć, powinniśmy zaopatrzyć się we wzorzec dobrej jakości.
W świecie fotografii tradycyjnej
Naturalnie problem balansowania bieli istnieje też w technikach analogowych i z oczywistych względów rozwiązuje się go nieco inaczej. Przez lata rozwoju fotografii przyjęły się dwa podstawowe rodzaje błon i filmów barwnych: do światła dziennego (5500 K) i do światła sztucznego (3200–3800 K, w zależności od producenta). Pewne odchylenia tych wartości od rzeczywistych są z reguły akceptowalne w fotografii pamiątkowej, bądź artystycznej – wręcz pozwalały one na podkreślenie np. romantycznego nastroju zachodów słońca. Jednak zdjęcia reprodukcyjne wymagają już precyzyjnego odwzorowania barw, a więc dodatkowej korekty.
|
Fotografując analogowo powinniśmy pomyśleć o balansie bieli jeszcze przed wyruszeniem z domu. Niezbędne jest zaopatrzenie się w odpowiedni film (zwłaszcza, gdy chcemy wykonywać slajdy – przy negatywach balans bieli można jeszcze skorygować na etapie wykonywania odbitek) oraz filtry konwersyjne. |
Gdy zachodzi konieczność dopasowania temperatury barwowej światła do materiału światłoczułego (a także gdy świadomie chcemy osiągnąć jakiś efekt, np. ocieplić kolorystykę zdjęcia) stosuje się filtry konwersyjne podwyższające (niebieskie) lub obniżające (różowe) temperaturę barwową światła. Istnieją też filtry pomagające w robieniu zdjęć przy selektywnym źródle światła (np. jarzeniowym), redukujące dominantę charakterystyczną dla danego oświetlenia. Wszystkie one działają na zasadzie mniejszego lub większego odcinania fragmentów spektrum światła. To z kolei powoduje straty, które wymagają dłuższej ekspozycji lub większego otwarcia przysłony. Ponadto jeżeli mierzymy światło nie przez obiektyw (pomiar TTL), a np. zewnętrznym światłomierzem, musimy – w zależności od rodzaju filtra – wprowadzić do ustawień odpowiednią poprawkę (zazwyczaj jest ona podana w instrukcji lub oznaczeniu filtra).
Oprócz współczynnika tłumienia światła, filtry konwersyjne mają też podany zakres działania, tzn. stopień, w jakim ocieplają lub ochładzają światło. Wartość ta jest podana w miredach – jednostce będącej odwrotnością temperatury pomnożoną przez milion. Zależność między temperaturą barwową wyrażaną w tych jednostkach i kelwinach przedstawiamy na ilustracji poniżej.
|
Jak widać na schemacie, skala temperatur w kelwinach zmienia się wykładniczo w porównaniu z przedstawioną liniowo skalą w miredach. W praktyce fotograficznej oznacza to, że o ile przy podawaniu bezwzględnej temperatury barwowej będziemy się posługiwać kelwinami, o tyle do zobrazowania intensywności działania filtra konwersyjnego ocieplającego bądź ochładzającego światło należy używać miredów. |