Oczywiście najważniejszym elementem obiektywu są soczewki. W najprostszym wydaniu jest to pojedyncza soczewka wklęsło-wypukła, jednak obiektyw taki ma mnóstwo wad optycznych (aberracji), dlatego współczesne konstrukcje składają się zwykle z kilku, a nawet kilkunastu soczewek tak dobranych, by znieść większość zniekształceń obrazu. To właśnie od ich jakości oraz właściwego obliczenia ich właściwości zależy w dużej mierze jakość rejestrowanych zdjęć. Sprawa dodatkowo komplikuje się, gdy mamy o czynienia z obiektywem zmiennoogniskowym (tzw. zoomem), gdyż w tym wypadku korekta aberracji (a więc i odpowiednie obliczenia) musi obejmować cały zakres ogniskowych. Ze względu na wielką złożoność obliczeń niezbędnych do skonstruowania wielosoczewkowego obiektywu, ogromny postęp w tej dziedzinie dokonał się, gdy do pracy tej zaprzęgnięto komputery. To im zawdzięczamy fakt, że w kompaktowych aparatach cyfrowych możemy dziś spotkać obiektywy o kilkunastokrotnym przełożeniu optycznym (stosunek największej do najmniejszej ogniskowej). Jednak komplikacja współczesnych obiektywów obejmuje nie tylko część optyczną. Zarówno zmiana ogniskowej, jak i ustawienie ostrości wymagają zastosowania skomplikowanych, a równocześnie bardzo wytrzymałych mechanizmów
Obiektyw to nie tylko optyka
Chociaż układ właściwie dobranych soczewek jest kluczowym elementem obiektywu, współczesne "szkła" to dużo bardziej skomplikowane konstrukcje niż tylko zestaw soczewek. Ponieważ obiektyw rzutuje na materiał światłoczuły ostry obraz jedynie przedmiotów znajdujących się w pewnym zakresie odległości (zwanym
głębią ostrości), wszystkie współczesne obiektywy przeznaczone dla lustrzanek wyposażone są w układ ustawiania ostrości na odpowiednią odległość. W najprostszym wydaniu jest to gwintowany od wewnątrz pierścień, pozwalający zmieniać odległość całego układu soczewek od płaszczyzny obrazowej. Dziś takie rozwiązanie spotyka się jednak głownie w stałoogniskowych obiektywach o prostej konstrukcji.
|
W prostych obiektywach, takich jak Nikkor AF Nikkor 50mm f/1.8D, w trakcie ostrzenia przemieszczają się wszystkie soczewki obiektywu. |
Takie rozwiązanie nie sprawdziłoby się jednak w wypadku skomplikowanych, kilkunastosoczewkowych obiektywów, zwłaszcza przystosowanych do współpracy z układem automatycznego ustawiania ostrości (autofokusem), gdyż dokładne i szybkie przemieszczanie układu soczewek ważącego często ponad pół kilograma to zadanie zbyt ciężkie dla miniaturowych silniczków. Z tego powodu w obiektywach typu AF ostrość ustawiana jest poprzez poruszanie tylko jednej grupy soczewek.
Zaawansowane konstrukcyjnie obiektywy, zwłaszcza te przystosowane do fotografowana z bardzo niewielkich odległości (makrofotografia), zawierają bardziej skomplikowane mechanizmy ustawiania ostrości. Zwykle jest to dodatkowa grupa ruchomych soczewek (tzw. floating element), korygująca własności optyczne obiektywu przy niewielkich odległościach przedmiotowych.
Ostrzenie manualne nie zawsze wygodne
We współczesnych aparatach z wymienną optyką przemieszczaniem soczewek wewnątrz obiektywu stosownie do odległości od fotografowanego obiektu steruje wbudowany w korpus układ pomiarowy (tzw. autofokus, w skrócie AF). Jednak fotografujący może mieć odmienne zdanie na temat tego, na jaką odległość ma byś ustawiona ostrość. Z tego powodu wszystkie obiektywy wyposażone są w umieszczony na obudowie
pierścień, pozwalający ustawiać ostrość manualnie. Im jest on szerszy (oczywiście bez przesady), tym lepiej. W lepszych (i wszystkich starszych) obiektywach ma on dodatkowo naniesioną podziałkę wyskalowaną w metrach (i zwykle również w stopach), pozwalającą ustawić ostrość na konkretną odległość. W połączeniu ze skalą wartości przysłony pozwala ona dodatkowo szybko wyznaczyć
głębię ostrości oraz
odległość hiperfokalną.
|
Skala odległości widoczna w okienku wraz z naniesionymi na oprawce obiektywu wartościami przysłony ułatwia korzystanie z głębi ostrości i wyznaczanie odległości hiperfokalnej. |
Niestety, w produkowanych obecnie tanich amatorskich zoomach element ten przez producentów traktowany jest coraz bardziej po macoszemu, dotyczy to zwłaszcza obiektywów typu kit, czyli dostarczanych fabrycznie w zestawie razem z korpusem. W skrajnych przypadkach, jak
Canon EF-S 18-55mm F/3.5-5.6 czy
AF-S DX Zoom-Nikkor 18-55mm F/3.5-5.6G ED Nikona ma on postać właściwie szczątkową – widać, iż producent nie traktuje w tym wypadku poważnie możliwości ręcznego ustawiania ostrości.
|
Tanie obiektywy kitowe, jak przedstawiony na zdjęciu Canon EF-S 18-55mm F/3.5-5.6 IS mają pierścień ręcznego ostrzenia w postaci wręcz szczątkowej. O naniesionej skali odległości możemy jedynie pomarzyć. |
Jeśli zatem myślimy serio o korzystaniu z ręcznego ustawiania ostrości, zwróćmy uwagę na
wielkość wspomnianego pierścienia. Ważne jest też
jego umiejscowienie – jeśli znajduje się zbyt blisko korpusu, korzystanie z niego będzie utrudnione. W wypadku dłuższych, ciężkich teleobiektywów ważne jest też, by jego położenie umożliwiało równoczesne ostrzenie i podpieranie obiektywu ręką. Istotne jest również, by droga pomiędzy skrajnymi położeniami pierścienia była dość długa – jeśli jest zbyt krótka, utrudnia to precyzyjne ostrzenie.
Nie bez znaczenia jest również opór stawiany przez ów pierścień w trakcie ustawiania ostrości. Nie należy się tu raczej obawiać, iż będzie on zbyt duży – to grozi nam jedynie w wypadku starych obiektywów manualnych, w których zestarzały się smary wewnątrz mechanizmu. Znacznie częściej spotkamy się z przypadkiem przeciwnym: w wielu obiektywach po odłączeniu napędu AF pierścień ustawiania ostrości obraca się zbyt lekko, co utrudnia precyzyjne ustawienie ostrości, a uzyskany efekt łatwo przypadkiem zniweczyć, gdy nawet lekko dotkniemy wspomnianego pierścienia. Z tego powodu lepiej, by stawiał on lekki, acz wyraźnie wyczuwalny opór. Generalnie, dobrze pod tym względem wypadają obiektywy z
pierścieniowym napędem AF. Jednak to, jaki dokładnie opór uznamy za komfortowy, w dużej mierze zależy od indywidualnych upodobań.