Cztery kroki na drodze do zdjęcia
Zanim fotografie z aparatu trafią na naszą stronę WWW lub papier, przechodzą zazwyczaj przez cztery etapy: import, sortowanie, edycję oraz eksport. Lightroom pozwala na wykonanie wszystkich tych czynności oraz – jeśli jest to potrzebne – wsparcie się Photoshopem, gdy konieczna okaże się bardziej zaawansowana edycja pojedynczych zdjęć. Dla programu nie ma przy tym znaczenia, czy pliki znajdują się fizycznie na dysku twardym komputera, bądź też na dysku przenośnym czy płycie CD. Ich przeglądanie i organizacja możliwe są zawsze, natomiast edycja i eksport wówczas, gdy nośnik z plikami źródłowymi jest podłączony do komputera. Miniatury naszych zdjęć przechowywane są w katalogu
Moje dokumenty/Moje obrazy/Lightroom/ i warto zadbać, aby na tym samym dysku twardym znalazło się kilkaset megabajtów wolnego miejsca na przyszłe zdjęcia.
|
W zależności od tego, czy chcemy aby zdjęcia fizycznie znalazły się na twardym dysku, czy też wolimy je przechowywać np. na płytach DVD, możemy wybrać jedną z kilku dostępnych opcji importu. Możemy też wykonać konwersję fotografii do formatu DNG. |
Po zaimportowaniu nadchodzi czas na zadbanie o porządek w naszej kolekcji. Przeglądanie zdjęć, sortowanie, ocenianie, nadawanie im słów kluczowych ułatwiających późniejszą orientację, czy wreszcie wybieranie najlepszych ujęć – to wszystko dla wielu z nas stanowi przyjemność samą w sobie. Adobe Lightroom umożliwia to, a nawet dużo więcej – dobrze wykorzystany na dobre zapobiegnie bałaganowi w naszych zbiorach.
Edycji dokonujemy już tylko na niektórych zdjęciach. Narzędzia do szybkiej korekty ekspozycji, balansu bieli, niedoświetleń, przepaleń czy kontrastu pozwalają jeszcze podczas sortowania sprawdzać, czy jakieś zdjęcie mogłoby być lepsze, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Kiedy już jednak wytypujemy najbardziej obiecujące kadry, możemy przejść do ich precyzyjnej obróbki. Technika edycji pojedynczych fotografii jest w pewnym sensie zbliżona do tego, czym dysponowaliśmy w Photoshopie, jednak tutaj różne przydatne dla fotografów narzędzia zebrano w jednym miejscu, zamiast rozrzucać je po zakamarkach menu i palet z opcjami. Co najważniejsze, od czasów wersji beta znacznie poprawiono szybkość ich działania. Pracując nie musimy się martwić o zapisywanie stanu naszej pracy, ani o możliwość popełnienia błędu, gdyż wszystkie nasze czynności są rejestrowane i możemy je w każdej chwili cofnąć. Tak samo nagłe przerwanie pracy i wyłączenie programu nie spowoduje skasowania ustawień żadnego z obrabianych zdjęć.
|
Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy umieścili na drukowanym zdjęciu nasz podpis. Lightroom umożliwia zapamiętanie jego parametrów, aby na różnych zdjęciach wyglądał tak samo. |
Kiedy już wszystkie interesujące nas zdjęcia zostaną przetworzone, pozostaje tylko je wyeksportować. Adobe Lightroom w wersji podstawowej pozwala nam przeprowadzić tę czynność na cztery sposoby: zapisać wybrane fotografie w formatach JPEG, TIFF, PSD lub DNG, wydrukować je w na pojedynczych arkuszach lub w postaci tzw. stykówki, przygotować pokaz slajdów w formacie PDF oraz wygenerować z nich galerię na stronę WWW.
W dalszej części tekstu opiszemy narzędzia, które oddali nam do dyspozycji twórcy Lightrooma. Mają one sprawić, że wykonanie tych wszystkich czynności będzie łatwe i przyjemne – czy okaże się tak w istocie?
Interfejs z natury elegancki
Osoby spodziewające się po nowym produkcie firmy Adobe wyglądu zbliżonego do Photoshopa lub Adobe Bridge, mogą się bardzo zdziwić. Ich oczom ukaże się bowiem elegancki interfejs o ciemnej tonacji, zupełnie niepodobny do wcześniejszych produktów tego producenta. Można w nim wymienić pięć podstawowych elementów: obszar roboczy z narzędziami w środku, lista dostępnych modułów u góry, lewy panel z opcjami i oknem nawigatora, prawy panel zawierający wszystkie narzędzia dostępne w module oraz miniatury wszystkich fotografii z danego zestawu wyświetlone na podobieństwo taśmy filmowej (lub kliszy). Neutralna kolorystyka ma za zadanie jak najmniej przeszkadzać w analizowaniu zdjęcia, ale jeśli jednak przeszkadza, po naciśnięciu klawisza
[L] możemy ją w dużym stopniu lub wręcz zupełnie wygasić, pozostawiając na ekranie samo zdjęcie.
|
Tak też może wyglądać interfejs programu. Wszystkie panele i paski narzędzi zostały schowane. Wbrew pozorom taka możliwość ma swoje zalety – można szybko i wygodnie przeglądać zdjęcia nie przejmując się rozpraszającymi uwagę ikonami. |
Z dostępnych w programie opcji uniwersalne i niezmienne są tylko te znajdujące się na górnym i dolnym pasku – pozostałe zależą od tego, który z modułów w danej chwili jest aktywny. Ponadto wszystkie panele można ustawić tak, aby chowały się automatycznie, jeżeli nie znajduje się na nich kursor myszy. W ten sposób zwiększa się przestrzeń robocza dla zdjęcia, które w danej chwili oglądamy. Dokonujemy tego klikając znaczniki w kształcie trójkątów znajdujących się na krawędziach okna programu. Warto zauważyć, że po kliknięciu na nich prawym przyciskiem myszki możemy ustawić, jak każdy z paneli (w przypadku bocznych również niezależnie dla każdego modułu!) ma się zachowywać po włączeniu automatycznego zwijania.
Z kolei za pomocą klawisza
[Tab] możemy zamykać i otwierać jednocześnie obydwa boczne panele, zaś za pomocą kombinacji
[Shift]+[Tab] wszystkie. Dla każdego panelu można ustawić też parametr o nazwie
Solo Mode (dostępny w menu kontekstowym po kliknięciu prawym przyciskiem myszki), dzięki czemu rozwinięcie jakiejś grupy opcji automatycznie zwija poprzednio aktywną w obrębie panelu. Niby drobiazgi, ale jakie przydatne.
|
To już lekka przesada, ale projektanci przewidzieli nawet możliwość zmiany grafiki zamykającej listę zakładek. Domyślnie w programie dostępne są tylko dwa, ale zapewne nie będziemy długo czekać aż pojawią się nowe, stworzone przez użytkowników. |
Oczywiście większość parametrów dotyczących wyglądu interfejsu, takich jak tło, jasność czy nawet główne logo lub wygląd znaczków zamykających listę dostępnych opcji jest w pełni konfigurowalna. Osoby słabiej widzące lub mające małe monitory mogą też ustawić wielkość czcionki jaką wyświetlane są nazwy opcji. Lightroom jest spełnieniem marzeń wszelkich maniaków personalizacji od wyglądu począwszy, na jego elementach składowych skończywszy – o tym jednak piszemy szerzej w dalszej części tego artykułu.
Jednak do tak wygodnego interfejsu wkradły się błędy dotyczące pracy programu pod kontrolą systemu obsługującego dwa niezależne monitory. Przede wszystkim program o takim przeznaczeniu aż się prosi, by istniała w nim możliwość wyświetlenia aktywnego zdjęcia na innym monitorze niż ten, na którym znajdują się narzędzia – o tym możemy od razu zapomnieć. To można jeszcze zrozumieć, znacznie ciekawsze jednak jest wyświetlanie części komunikatów na monitorze nr 1 i to niezależnie od tego, gdzie umieściliśmy okno z programem. Nie przeszkadza to jakoś specjalnie, lecz nieco rozprasza uwagę.